28 czerwca 2013

No.6 So much win

Wreszcie udało mi się wyrwać z gimnazjum. Smutek, łzy? Albo jestem naprawdę pozbawiona uczuć, albo po prostu gimnazjum okazało się jedną wielką pomyłką, trzema straconymi latami. Tęsknota za przyjaciółmi z klasy, nauczycielami? Nie, to nie ta bajka. Jak tylko otrzymałam świadectwo do łapki, uciekłam szybko ze szkoły zanim zaczęło się masowe ściskanie, tulenie i czułe słówka. A poziom? Miałam czwarte miejsce wśród absolwentów, a dziewiąte w szkole, więc nie był zbyt wysoki.
Teraz oczekuję wyników rekrutacji do liceum. Co prawda i tak się dostanę ze względu na tytuł laureata, ale biorąc pod uwagę fakt, że wybieram się na najlepszy biol-chem w mieście, niepewność pozostaje. Zwłaszcza że w tamtym roku biol-chem składał się z samych laureatów, a ci z nich, którzy się nie zmieścili w trzydziestce, zostali przeniesieni na profil pokroju humana (wszak tytuł upoważnia do dostania się do szkoły, nie klasy). Wspaniale.
W związku z zakończeniem roku szkolnego wypadałoby postawić sobie jakieś cele na nowy. Póki co mam pięć.
  1. Uczyć się z lekcji na lekcję. Taak, jasne, to jest tak prawdopodobne jak wygrana w totka, a i ona częściej się trafia. Sądzę jednak, że jak się podkasa rękawy i weźmie się ostro do roboty, będzie to wykonalne. Wszak mój wymarzony biol-chem to podobno jeden wielki wyścig szczurów - wszyscy pragną się na niego dostać, a jednocześnie boją się, że nie dadzą rady z poziomem i wymaganiami. Mam nadzieję, że to tylko takie czcze gadanie, zwykłe podkoloryzowanie rzeczywistości. Ale skoro nawet nauczyciele mi mówią, że jestem hardcorem, to jednak przydałoby się uczyć regularnie.
  2. Rysować, do cholery, rysować! Nieskromnie przyznam, że mam talent, potrafię tego dokonać, ale jest ze mnie taki leń, że pożal się Boże. W całej trzeciej klasie, nie licząc prac na zajęcia artystyczne oraz konkursy, stworzyłam tylko jeden rysunek. Co prawda, było to podejście do ludzkiej twarzy i sylwetki, no ale proszę, przecież nie jest to takie trudne. Wystarczy ruszyć tyłek i coś stworzyć, a przy okazji kupić jakieś porządne kredki i zadebiutować w kolorze. Stać mnie, ale lenistwo mnie zżera.
  3. Bezwzględnie wziąć się za naukę języka angielskiego. Chcę w końcu rozumieć te wszystkie tumblry, kwejki i oglądać seriale w oryginale. Trzeba zacząć samemu ogarniać gry językowe, bo tłumacze nie potrafią.
  4. Pisać. Mam pomysł, mam fabułę, mam nawet jej rozwiązanie i ambitną problematykę. Ale co? Lenistwo, of course.
  5. Jestem pedantką. Myję ręce dwa razy, najpierw mydłem w kostce, później w płynie, po dotknięciu klapy kosza nie mogę się skupić dopóty, dopóki nie włożę dłoni pod kran. Weszłam w tę przesadę do tego stopnia, że jak ktoś przejechałby mi po pokoju wykrywaczem bakterii i pokazał, ile tego tam jest, kazałabym się zamknąć w sterylnym pomieszczeniu i nigdy nie wypuszczać, bądź popełniłabym samobójstwo. Mam fobię przed zepsutym jedzeniem - prędzej posprzątałabym cały dom na błysk, niż odważyła się wylać bez lamentów spleśniałą zupę do kibla. Ale dlaczego nie potrafię zachować porządku, spontanicznie poodkurzać mieszkania, bądź regularnie sprzątać te cholerne kuwety? Czas zmienić przyzwyczajenia.
Nie czuję, że są wakacje. Może dlatego, że latam tam i z powrotem zanosić kolejne dokumenty, a pogoda, jak na złość, znów coś odwala.

20 komentarzy:

  1. Ja w gimnazjum po zakończeniu roku też szybko się zwinęłam. I żałuję jedynie, że wybrałam taką a nie inną szkołę, bo to były najgorsze 3 lata mojego życia. Raczej nie miałam zbyt wielu znajomych w klasie. Zobaczysz, w liceum będzie inaczej. :>
    Serio tak jest z laureatami? Ja akurat nie byłam z niczego laureatką, ale bez większego problemu na mojego "najlepszego humana w mieście" się dostałam. Ale w sumie moje świadectwo na koniec gimnazjum było lepiej niż wzorowe, nie to co teraz :D
    A co do twoich postanowień... musisz mieć naprawdę dużą łatwość uczenia się, jeżeli chcesz zakuwać z lekcji na lekcje. Też miałam takie plany, ale nie dałam rady. Musiałabym przestać chodzić spać, żeby jeszcze być przygotowaną na każdą lekcję, a czasami i tak nie byłam w stanie nauczyć się wszystkiego na sprawdziany. I zazdroszczę talentu do rysowania, ja nawet patyczaków nie umiem.

    A u mnie pogoda piękna, nie za ciepło, nie za zimno, idealnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plany planami, ale ich realizacja to już zupełnie inna sprawa. Może mi się uda, może...

      A u mnie deszcz. Ciągle deszcz. Ale wolę ulewę od trzydziestostopniowych upałów. c:

      Usuń
  2. Ja też nie płakałam na zakończenie gimnazjum, w sumie na zakończenie liceum również. Podobne zachowania nie pasują do mnie, za niczym nie tęsknię z poprzednich szkół.

    Co do wyścigu szczurów to i w moim liceum było podobnie i wiesz co? To strasznie mobilizuje do dalszej pracy i nie pozwala ci zwolnić tempa. Pomimo tego, że ciągła rywalizacja jest męcząca, to przyniosła efekt.

    Przez ten rok i ja nie ruszyłam ołówka, a miałam na to niesamowita ochotę. Teraz kiedy mam czas... w sumie nie mam weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję, że mobilizacja nie odwróci się przeciwko mnie. Nadmiar ambicji też nie zawsze wychodzi na dobre, jeszcze popadnę w depresję przez moją chęć dążenia do perfekcji. c;

      Taak, wolny czas zdecydowanie nie idzie w parze z weną.

      Usuń
    2. To jest jeden z tych minusów, które ciężko pokonać. Wiem z własnego doświadczenia, ze najlepszą na to odtrutką jest przyjaciel, potrafi rozładować napięcie.

      W takim razie życzę Ci i mnóstwa wolnego czasu i nieustającej weny (;.

      Usuń
    3. Hm, przyjaciel... Warto takowego znaleźć.

      I nawzajem. c;

      Usuń
  3. Hohoh, ja też właśnie skończyłam gimnazjum. Jakoś te płaczki na zakończeniu nie przemawiały do mnie. :) Z drugiej strony cieszę się, bo w końcu chcę poznać kogoś nowego, chcę być neutralna.

    A wakacje, jak wakacje.. Sama nuda, a ta pogoda pogarsza sprawę :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak ja bardzo chciałabym być neutralna, ale przez to, że pół gimnazjum usiłuje się dostać do tego samego liceum, co ja, chyba mi się to nie uda.

      A pogoda, jak to pogoda. Upały na zmianę z burzami - i tak źle, i tak niedobrze.

      Usuń
  4. Ja byłam w biol-chemie, ale w połowie liceum zmieniły mi się preferencje i postanowiłam zdawać maturę z wosu i angielskiego, a nie biologii i chemii. Trzymam kciuki za spełnianie planów!

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie wierzę, jakbym czytała siebie sprzed tych dwóch lat. Najlepszy biolchem w mieście, plany uczenia z lekcji na lekcję, nawet kurs angielskiego się zgadza!
    A wyszło... co wyszło.
    Widzę tak ogromne zmiany w sobie, odkąd poszłam do liceum, ale nie, stop, nie chcę prawić tu morałów.
    Mogę wiedzieć, jakie miasto (lub przynajmniej województwo) i z czego ten laureat? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pewnie równie szybko jak Ty opuściłam moje liceum, przed grupowymi uściskami i wymuszonymi łzami. Co prawda za rękę z moim chłopakiem i sądzę, że będzie on jedyną osobą, z klasy, prócz koleżanki, z którą będę mieszkać na studiach, z którą będę miała kontakt i to nie bez przyjemności. Co do postanowień, bo tak je można nazwać, uczenie się codziennie z lekcji na lekcję nie jest do końca wykonalne, chyba, że jest się naprawdę zawziętym. Mnie wystarczyło zawsze uważne słuchanie na lekcjach i zaczynanie powtórek z dniem zapowiedzenia sprawdzianu, a nie dzień przed terminem i skończyłam z trzecią pozycją w roczniku bez większego zachodu, i całkiem dobrze zdaną maturą. Co do pedantyczności mam tak samo - wszystko mam perfekcyjnie zorganizowane, pospisywane, zawsze ogarnięte, ale mój pokój nieraz to istny burdel...

    Pozdrawiam,
    Mandally

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowienia postanowieniami. Już teraz sądzę, że będzie to tylko sugestia, a faktycznie, jak już, będę się uczyć tego, co mi akurat przypadnie do gustu. Niestety, jestem typowym wzrokowcem, nawet uważne słuchanie na lekcjach niewiele mi daje ponad to, nad czym sama popracuję.
      Paradoks perfekcjonisty. c;

      Pozdrawiam również.

      Usuń
  7. A ja tam z lekka tęsknię za byłą klasą. Trzymaliśmy się dziewięć lat razem, więc jakieś więzi się stworzyły, potem przyszło liceum i każdy poszedł w swoją stronę. Plus w tym, ze z przyjaciółmi nadal ma się kontakt.
    Moim zdaniem się dostaniesz. Przeważnie jest strach, jak najgorsze myśli, a potem szok, że jednak się udało i się dostało. Ale się okaże, a, że już (chyba) były wyniki, także mi powiedz... Dostałaś się?
    Uczyć się z lekcji na lekcję- Każdego dnia powtarza mi to moja kochana matula. "Anka, ucz ty się z lekcji na lekcję" a ja "Jasne, jasne" :)
    Z chęcią zobaczyłabym twój rysunek. Sama nie umiem rysować, dlatego tak zachwycam się talentem innych.
    LENISTWO, wiem co czujesz. Sama na to samo choruję no i niestety do tej pory się nie wyleczyłam, a choruję od wielu, wielu lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, dostałam się, dziękuję.
      Mój rysunek...? Może kiedyś mi się uda rozpracować skaner w niewspółpracującej drukarce.
      Lenistwo jest chyba chorobą nieuleczalną, jak zauważyłam z doświadczenia. Można chodzić na terapie, brać leki, ale w końcu i tak wróci w najmniej oczekiwanym momencie.

      Usuń
  8. Pokażesz kiedyś jakieś swoje rysunki? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też nigdy nie płakałam na tego typu imprezach. Śmieszy mnie całoroczne obgadywanie pod ścianami, aby później na żenującym, uroczystym wręczeniu świadectw rozkleić się i rzucać wszystkim tym idiotą na szyję. Ot co.
    Z pisaniem to ja mam podobnie. Zżera mnie brak motywacji i też troszeczkę brak wiary w siebie. Z resztą z rysowaniem też mam podobnie jak Ty. Świat kartki i ołówka to już zupełnie zarzuciłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie, z ust mi to wyjęłaś! Cały rok pełen fałszu, by pod koniec zgrywać najlepszych przyjaciół. Niee, to nie dla mnie.

      Usuń