25 lutego 2014

No.28 Mind palace

Skończyłam siedemnaście lat. Weszłam w ostatni rok swej niepełnoletności z Tolkienem i Witowskim pod pachą oraz z Sherlockiem na klacie, którego udało mi się upolować dosłownie w ostatniej chwili (i z życzeniami o czwarty sezon, yay!). Z takim wyposażeniem mogę wszystko.


Po wielu godzinach spędzonych ostatnimi czasy na nauce, udało mi się opracować proste i klarowne sposoby na zmuszenie mózgu do nauki. Jedne pewnie bardziej powszechne, inne wyłącznie do użytku własnego. Zatem, oto moje prywatne wrota do swego pałacu myśli.

7 lutego 2014

No.27 „Carpe diem, yolo”

„Carpe diem, yolo.”
~ native speaker Johnny vel Johny vel Jonny, kij go tam wie, ale jest uroczym Brytyjczykiem z loczkami, można mu przebaczyć
W sumie to właśnie Johnny'emu (czy jakkolwiek się go zapisuje) zawdzięczam swoją sympatię do języka angielskiego. I jeszcze pewnemu Australijczykowi, któremu rodzice wybierali imię, gdy byli pijani, gdyż wraz z nazwiskiem Sean przedstawia się za pomocą dwóch sylab.
Od razu uprzedzam, że dzisiaj nie ma parcia na zbędny patos, silenia się na oryginalność i poruszania konkretnych tematów. Luźny, chyba taki typowo pamiętnikowy wpis, którego widocznie mi brakowało, bez morału czy refleksji. A przynajmniej żywię taką nadzieję.