Zauważyłam, że aktywność na tym blogu oscyluje gdzieś w okolicy stanu agonalnego - a im bardziej zagłębiam się w tego przyczyny, tym trywialniejsze odnajduję powody; pomyślał by kto, że to wina braku czasu, dość popularnej epidemii dzisiejszego świata, albo czegoś wyższego, jak chęć wychodzenia na światło słoneczne czy interakcja z ludźmi, z którymi nie chodzę do szkoły (jak na razie na poziomie dla początkującego, ewentualnie tutorialu). Prawda jest taka, że zwyczajnie nic ciekawego się w moim życiu nie dzieje, a przynajmniej nic bardziej godnego uwagi i zapisania. Co zresztą jest straszne. Bo żebym to ja nie miała nic (mniej lub bardziej) ciekawego do powiedzenia?