30 maja 2016

No.61 I'm gonna make him an offer he can't refuse

Jadę rowerem do miasta (koniec uroków biletu miesięcznego, a tych pięciu złotych w jedną stronę to jednak szkoda). Beztrosko podskakuję na wybojach, już sama nie wiedząc, czy lepszej jakości jest pseudo-chodnik, po którym chodzenie jest sztuką przekazywaną od pokoleń, czy też asfalt, po którym świeżo po wylaniu musiał niegdyś przejechać traktor, pozostawiając wyjątkowej urody koleiny. Zmieniam przerzutkę. Trzask, zgrzyt, zgrzyt, zgrzyt. No tak, dawno mi przecież łańcuch nie spadł, najwyższa pora!

4 maja 2016

No.60 The game is on

Skończyłam szkołę, przeżyłam majówkę, ujrzałam to smutne 0 na zegarze maturalnym, obudziłam się godzinę przed budzikiem. I dopiero wtedy stres wziął górę. Weszłam na salę o drżących nogach, otworzyłam arkusz, niemal zaśmiałam się na widok IV części Dziadów
Polski chyba zdałam.
A teraz wracam do prawdziwych przedmiotów.