1 września 2015

No.55 Hello September

O, wielki straszny wrześniu! Że też musiałeś nadejść tak nieoczekiwanie, wejść bez zaproszenia do mojej błogiej wakacyjnej sielanki z brudnymi buciorami, wdeptując błoto w dywan. Jakoś beztrosko się nad ranem wstawało ze świadomością, że moją największą troską jest walka z upałem i komarami, a teraz wszystko przepadło! Chociaż... czy to tak źle? Nie ukrywam, że po dwóch miesiącach omijania tych starych murów Hogwartu szerokim łukiem, z całkiem pozytywnym nastawieniem znów tam zawitałam. Przedarłam się przez zwartą grupę zdezorientowanych pierwszaków i aż miło mi się na sercu zrobiło, gdy weszłam do sali i zobaczyłam moją klasę wraz z wychowawczynią. Jednak brakowało mi tej szkolnej rzeczywistości - chyba jestem człowiekiem, który potrzebuje trochę rutyny, a nie dni wypełnionych niczym konkretnym.