5 maja 2015

No.51 Blooming chestnuts

Okres maturalny się zaczął, a ja przyłapuję się na tym, że podśpiewuję sobie pod nosem Już za rok matura.  Nieco przerażająca wizja, ale z drugiej strony chciałabym mieć już to wszystko za sobą, gdy tylko jeden mi skrzeczy nad uchem uu, jedna noga w klasie maturalnej, inny kupuje kolejne zbiory zadań, zaczynają się chwalić, że a, wszystko mam porobione, może sobie teraz Personę zacznę albo też ile oni tego nie zrobili na korepetycjach. Choć jestem odporna, bo nie wierzę w mit, że korepetycje plus tryliardy książek równają się miejscówce na medycynie, to chcąc nie chcąc, coraz bardziej popadam we frustrację. A już zwłaszcza, że chcą ode mnie planu działania do pracy badawczej na tydzień temu, którego nie mogę ułożyć, bo nie wiem, na ile materiał jest trwały, ile mogę go dostać i czy mogę eksperymenty przeprowadzać w warunkach domowych, czy laboratoryjnych, do czego potrzebuję konsultacji z ośrodkiem, z którym skontaktować się nie mogę, bo tak to jest, gdy się wysyła pośrednika. Agrr.