28 stycznia 2014

No.26 We weren’t born to follow

Wszyscy powtarzają, by być sobą, nie zaprzedawać duszy diabłu, dążyć do osiągnięcia celów własnymi metodami, własną inicjatywą, własnym pomysłem, pozostać plamką światła we mgle tłumu. Tylko jak zachować odrębność w armii klonów, jak uniezależnić się od wpływów masy, w jaki sposób zejść z utartego szlaku i podążyć własną drogą?
Spędziłam tydzień w jednym pokoju z czterema, przepraszam za wyrażenie, typowymi nastolatkami XXI wieku. Dzień rozpoczyna się od facebooka, ask na śniadanie, danie z obiadu na instagrama, wieczór i pół nocy spędzone na skype lub fanpejdżu pokroju „[dowolny przymiotnik w liczbie mnogiej] dupeczki”. Dziś wszyscy są online i panuje moda na ekstrawertyczność oraz ekshibicjonizm. Człowieka nie poznajemy, rozmawiając z nim, lecz przeglądając jego instagrama czy facebooka - i nagle dowiadujemy się, że zawsze uśmiechnięta, miła i trochę nieśmiała gimnazjalistka z pokoju obok ma w zwyczaju chodzić na Jacka Daniel'sa i palić skręty, a gdy wychowawca nie patrzy, stoi na balkonie z e-papierosem. Cholera, cudny obóz narciarski, normalnie jak się patrzy.
Moje zdanie na ten temat jest raczej powszechnie znane, co jednak nie zmienia faktu, że odrobinę mnie to przeraża. Za moich czasów dziesięcioletnie dzieci bawiły się na podwórku i telefonowały co najwyżej ze stacjonarnego, dzisiaj bawią się kolorową kupą z oczami na swoich iPhone'ach. Coś chyba poszło nie tak. Ewolucjo, robisz to źle.
Niedługo będziemy mogli dopisywać w CV umiejętność pisma odręcznego. Związki małżeńskie będą zawierane przez facebooka, jakby już nie były. Sama miłość stała się czymś płytkim, a słowa kocham cię - zupełnie puste.
Dziś ideałem mężczyzny stanowczo nie jest prawdziwy mężczyzna. Idąc ulicą, można grać w grę, która wcale nie jest taka prosta; Zgadnij, jakiej płci jest osoba przed tobą. I to zdecydowanie nie jest kwestia homofobii.
W tym wszystkim są ludzie, którzy zachowują odrębność - jednak to tylko kwestia czasu, kwestia pokoleń.
I dziwią się, że nie chcę mieć dzieci. Nie potrafiłabym wychować nikogo tak, jak zrobiła to moja mama - a przynajmniej w moim przypadku, brat nie umknął modzie, czy jakkolwiek inaczej to nazwać.
Chyba zaczęłam doceniać swoją inność, zachowane wartości, to, że potrafię stworzyć utwór literacki o drugim dnie i dostrzegać piękno sztuki. Czytam książki i, bynajmniej, nie aktualne bestsellery, nie uczę się dzień przed sprawdzianem, mam swoje autorytety, nawet jeśli są to w większości postaci fikcyjne. Nie chcę tego tracić, już i tak płacę tę cenę dość ograniczonym życiem towarzyskim.
Yeah, we weren't born to follow, that's the reason, that's the point.

22 komentarze:

  1. I dlatego właśnie boję się nieznajomych ludzi - bo mnie nie kręci to, co jest na topie. Teraz jest parcie na to, by mieć - najnowszy telefon, najmodniejsze wszystko... No sorry, ja chodzę w trampkach z targu, takich za dwadzieścia złotych, nie stać mnie na uj wie co, moda mnie nie kręci. I to dla tych typowych nastolatek idealny powód, by patrzeć na mnie z góry - a nie jest tak? Zauważyłam też, że kto się tylko z gimbazy wyrwie, od razu zaczyna latać po klubach, wszędzie. Mnie to przeraża, wcale nie nęci.
    Wolę iść przez życie po swojemu. Nie zależy mi na wielkim gronie znajomych, a gdziekolwiek pójdę musi się jeszcze zdarzyć kilka osób normalnych, więc będzie dobrze... Prawda?
    PS: Czyżby pijany Sherlock? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - dokładnie! Wszyscy są już tacy dorośli, tak bardzo liczy się wygląd i markowe rzeczy... Zdecydowanie mnie to nie kusi. Lepiej kroczyć własnymi ścieżkami, zbierając ludzi, którzy też uciekają od tępego tłumu.
      Tak, tak, pijany Sherlock! :D

      Usuń
  2. Ja jestem od ciebie rok młodsza, więc też jeszcze udało mi się przeżyć dzieciństwo pełne zabaw na trzepaku i w klasy. Niewyobrażalne za to jest dla mnie to, że moja cztery lata młodsza siostra wychowała się na Disney Channel i tych wszystkich ogłupiających programach, a już w wieku siedmiu lat miała założone konto na twarzoksiążce.
    Ja tam jeszcze nie trafiłam akurat na obozach na takich ludzi, ale bo też ja wybieram obozy wędrowne, na których nie ma szans w ogóle połączyć się z internetem (polecam, tyle ciekawych osobowości można spotkać - a jakie ciekawe dyskusje toczą się przy ogniskach!). A jeśli o szkołę chodzi - tragedia. Koleżanka z ławki na lekcjach robi różne upokarzające zdjęcia, zwłaszcza nauczycielom, i wrzuca na Snapchata - co to znowu jest za dziwactwo - jak jej mówię, że nie powinna, to ona odpowiada "YOLO". I jak tu się nie załamać?
    Ja jestem outsiderem, bo nie potrafię się z nikim dogadać. Jeśli czytasz książki i potrafisz wypowiedzieć się mądrze na jakiś temat - lol, inteligentną udaje, ku*wa jedna szpanuje, że czytać umie - serio, słyszałam już takie komentarze pod swoim adresem, kiedy ktoś myślał, że mnie w pobliżu nie ma.
    To naprawdę smutne, że teraz, aby być tym fajnym i lubianym, nie można być sobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez ponad trzy lata byłam w harcerstwie i jest to najlepszy okres mojego życia. Obóz harcerski i internet? Ba! - prąd? Nie kojarzę. Później zaczęłam zauważać umalowane zastępowe w ślicznych bucikach na zbiórkach... ekhem, nie, coś jednak nie tak. Z miłą chęcią bym wróciła, gdyby nie to, że nie ma gdzie wracać.
      Prawda bywa okrutna. Ale można pocieszyć się faktem, że chyba coś więcej w życiu osiągniemy niż fejm na asku.

      Usuń
  3. Nawalony Sherlock zawsze spoko :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem, internet jest teraz drugim życiem prawie każdego, a człowiek bez fejsbuka tak bardzo nie istnieje. Głupota się rozprzestrzenia, granica między jedną a drugą płcią zanika, dzieci przeklinają na co dzień gorzej niż moja matka w największej furii. Mnóstwo się porobiło tępych nastek, które noszą grzyweczki, vansiki, inne modne duperele no i dnia nie przeżyją bez wrzucenia fotki do internetów. Za słowami "chłopak musi o siebie dbać" nie stoi już to co ja przez to rozumiem - że ma mieć czyste włosy, paznokcie, myć się codziennie, używać dezodorantu i nie nosić jednej koszulki przez pięć dni. Nie, chłopak, który o siebie dba nosi rureczki, ma grzyweczkę, przed snem wciera kremik i regularnie odwiedza kosmetyczkę. To jest ciut straszne. I jak sobie pomyślę jaki będzie świat za dekadę to też nie chcę mieć dzieci.
    Ale... ej! Nie jest przecież jeszcze tak koszmarnie! My jeszcze jakoś damy radę, nie? Przecież świat nie składa się z samych słit nastek i pedałków (i mówię tu o sposobie bycia, nie o orientacji seksualnej), są jeszcze ludzie jak my, nie jesteśmy znów tak niesamowicie oryginalne ;P mam jakieś tam swoje grono, może nie imponująco wielkie, ale wcale też nie takie tycie. Jakoś damy radę! Trzeba się tym pocieszać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też to trochę pociesza - a najbardziej fakt, że przyjaźnię się z osobą, która w internetach ma tylko konto na mailu założone, by mogła się do mobidziennika dostać. To ona mi pokazała literaturę piękną i razem z nią można hejcić te wszystkie słit dupeczki. Przynajmniej tyle, że do końca liceum mam szansę regularnie rozmawiać z kimś inteligentnym. :D

      Usuń
  5. Oceniłam Twojego bloga, bardzo podoba mi się to, jak piszesz. Zapraszam na T.O. po więcej szczegółów :)

    Ps. Przepraszam, że tyle to trwało, ale pod koniec semestru mam zawsze mnóstwo nauki, a moja praca magisterska leży, kwiczy, macha nóżkami i domaga się wreszcie choć odrobiny uwagi, więc nie miałam za bardzo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazwyczaj słyszę od wszystkich, że jestem jakaś dziwna. Kiedy pytam dlaczego, to słyszę zawsze to samo - ponoć unikam ludzi. Ale, przepraszam bardzo, jak tutaj ich nie unikać, skoro spora większość moich znajomych (o ile nie wszyscy) to takie typowe nastolatki - jak to fajnie określiłaś - XXI wieku. Mam siedemnaście lat, od września uczęszczam do liceum, a opuszczając gimnazjum miałam szczerą nadzieję, że w szkole wyższej natrafię na ludzi dojrzałych, ambitnych i... normalnych? Tymczasem co drugi chłopak w mojej klasie to przysłowiowy pedał w zbyt ciasnych rurkach i z grzyweczką, większość dziewczyn to nic więcej jak tyłek i cycki. Czasami odnoszę wrażenie, że tylko mnie nie kręcą sweet zdjęcia na instagramie, denne hejty na asku i śmieszne ustawianie związków na facebooku.
    Z dnia na dzień tracę wiarę w ludzi... A gatunek osób normalnych jest na wyginięciu. Pozostaje tylko nadzieja, że przetrwa te burzliwe czasy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem, jak widzisz i na moim przykładzie, i ludzi powyżej - jest jeszcze szansa, nadzieja pozostaje, jednak nie jesteśmy sami w tym staczającym się świecie. ;)

      Usuń
  7. Widzisz. A może można połączyć te dwie rzeczy? Z jednej strony udzielać się na fb, posiadać instagrama, a z drugiej pisać pamiętnik, wiersze, opowiadania - i w najmniejszym przypadku nie obnosić się z tym na portalach społecznościowych? Każdy ma wiele twarzy. XXI wiek doprawił nam tę facebookową.
    To dobrze być innym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi o samo posiadanie facebooka i innych temu podobnym, lecz sposób korzystania. Sama mam konto, jednak nie uważam tego za coś niezbędnego do życia, nie wrzucam co pięć minut postów na temat pogody, nastroju, nieudanych zdjęć z dopiskiem "Ale jestem brzydka", by zaraz połechtać ego całą masą zaprzeczeń od znajomych.

      Usuń
    2. Wiesz, ja mam ciężko, bo po usunięciu fb okazało się, że reszta mojej klasy nie wie, że istnieje coś takiego jak telefon i teraz rożne klasowe informacje są podawane tylko tam. Czuję się tak...wyrzucona poza społeczeństwo (można tak powiedzieć?).

      Usuń
    3. Grupa klasowa to w sumie jedyny powód, dla którego nadal mam tam konto. c;

      Usuń
  8. Zauważyłam (po przeglądaniu blogosfery i życia), że osób, które posiadają jakieś wartości w życiu, jest całkiem sporo. Problem polega na tym, że nie mamy takiej siły przebicia do świata. Niestety nie da się już zmienić postępowania ludzi, którzy po prostu nie znają innego świata niż Facebook i Instagram i gdyby mieli do wyboru książkę albo 100 kolejnych followersów, to nie mamy wątpliwości co by wybrali.
    Pozostaje nam tylko wpajać naszemu rodzeństwu albo w przyszłości dzieciom co powinno być w życiu ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjednoczmy siły i załóżmy Stowarzyszenie Ludzi Normalnych! Jak ktoś ma lepszy pomysł na nazwę, to śmiało.

      Usuń
    2. Jestem jak najbardziej za! Bo są tacy ludzie, tylko są zdecydowanie zdominowani przez większość...

      Usuń
    3. Ja też chcę być w tym stowarzyszeniu :<

      Usuń
    4. Ależ zapraszamy! :D

      Usuń
  9. Jakie to... prawdziwe i wkurzające. Oczywiście chodzi mi o podążenie za modą, za życiem wyłącznie w internetach (jak to mawia pani od polskiego). Jestem od ciebie o rok starsza (taa, z ciekawości lukłam do odpowiedniej zakładki) i wychowałam się nie na żadnych internetach, tylko na podwórku. Z przyjaciółmi, na grach i zabawach, no i oglądaniu tych pięknych starych (wtedy młodych) bajek Disneya, typu Król Lew (którego do tej pory kocham.) Pierwszy komputer dostałam w wieku 8 lat i przez dobre dwa lata leżał praktycznie nieruszany, bo po co? ważniejsi byli przyjaciele, czas spędzony na świeżym powietrzu. Teraz niestety moje kochane przyjaciółki porwała internetowa moda. W wakacje, na kolonii w Bułgarii, jedna z nich siedziała cały czas w "salonie", gdzie było wi-fi. Zamiast cieszyć się plażą, basenem, na którym był zaaaczepisty ratownik, poznawać nowych ludzi, to ta siedziała al de tajm na fejszbuku. Jak jej kazałam to w cholerkę rzucić, to jeszcze focha na mnie puściła. O alko już nawet nie wspomnę, bo gdy wcześniej imprezy spędzało się... no normalnie, tak teraz nie ma spotkania, żeby wódki na stół (czy tam piwka) nie wyłożyli i żeby papierosa nie zapalili. Jakoś mnie to nie kręci i przez to oddalam się od przyjaciół. Na imprezki co tydzień jeżdżą, a teraz w ferie to nawet nigdzie nie pojedziemy, bo oczywiście te imprezki są, a one ich opuścić nie mogą. Dobra! koniec żalenia się, haha... oo, dodaj jeszcze o mojej siostrze (jednej z dwóch, bo bliźniaczki). A więc ma dopiero 8 lat, a już podąża za modą. Chce nowoczesne telefony (i tak szook, że już ma w jej wieku, a ja dostałam w wieku 11 lat), bo koleżanki z klasy mają, ma już chłopaka (to ja nawet nie mam! i nie miałam jeszcze!) i robi sobie słit focie na każdym kroku. Najlepsze było jedno zdj- wsadziła sobie (w sumie nawet nie wiem co to było) takie cuś do nosa i udawała, że to jej kolczyk... bosze. Aż wstyd, że to moja siostra jest. Ale niestety taki teraz ten świat jest. Imprezka bez alko to nie imprezka. Nie pijesz? nie palisz? jesteś nudziarz, więc możesz spieprzać. Nie masz chłopaka? trzeba to zaraz zmienić! nałóż kilogramy tapety na ryjka i dajesz na imprezkę, żeby jakiegoś pierwszego lepszego przystojniaka wyrwać. czytasz książki? wolisz książki zamiast filmów? weź wg człowieku wyjdź i nie pokazuj się na oczy nikomu! CO SIĘ Z TYM ŚWIATEM POROBIŁO? trzynastolatki są bardziej doświadczone ode mnie- fuj? Dobra, kończę ten nieskładny komentarz, bo pisałabym, pisałabym i pisałabym jeszcze jakiś czas xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale to znam, a na (nie)szczęście jest to temat-rzeka. Kto by pomyślał parę lat temu, że cywilizacja pójdzie w takim kierunku? Że prawdziwe wartości przestaną mieć znaczenie, a zastąpią je strony społecznościowe i nowoczesne gadżety? W życiu nie przyszłoby mi do głowy, by przekląć w obecności rodziców, nie mówiąc już o nierespektowaniu ich autorytetu. A dzisiaj? Nieraz słyszę o jawnym braku szacunku do rodzicieli, przez których dzieci chcą uciec z domu, bo nie kupili mu iPhone'a. To okropne. Dojrzałe trzynastolatki w ciąży również są przerażające. Something went wrong.

      Usuń