23 lipca 2013

No.9 „Bored!”

Uwaga, retrospekcyjnie, w rytm muzyczki od Dundersztyca. Sp. zło.o.(m) z antler na czele wybrała się na podbój Hogwartu Liceum Ogólnokształcącego. Nie było łatwo, już teraz nagrabiła sobie u woźnej, przychodząc parę minut przed zamknięciem i jeszcze kierując się w zupełnie innym kierunku (by podłożyć parę posłuchów i kamer oraz zostawić paczkę od Al Kaidy, of course, chyba nikomu nie przyszłoby do głowy, że się zgubiłam. Logiczne), co jednak nie uszło uwadze dzielnej pracownicy szkoły. Podbój zakończył się klęską, więc jedyne, co pozostało do zrobienia, to sprawdzenie listy przyjętych.
Tu zaczynają się cywilizacyjne schody (ruchome) - gdzie tam, jakie oczekiwanie na początek roku, poznanie ludzi na żywo, skoro można sprawdzić ich zdjęcia i polubienia na fejsbuku. Myślałam, że uda mi się wygrać z pokusą stworzenia sobie elektronicznego pierwszego wrażenia, ale marne były to nadzieje - jednak w myśl nie oceniaj książki po okładce, nie podzielę się z nikim moimi przypuszczeniami, nie będę zapeszać.
Bardziej przerażają mnie tworzone grupy dla każdej klasy, gdzie ludzie planują spotkać się i poznać jeszcze w wakacje...

Takie tam pieprzenie o niczym. Połowa wakacji za mną, a nie spotkało mnie jeszcze nic, co sprawiłoby, że mogłabym uznać je za udane. Nudzę się, a nuda źle mi robi. 
Chyba pójdę porozdawać ulotki, przeżywam wewnętrzny kryzys, a trochę grosza zawsze się przyda. Nie potrafię leżeć tak bezczynnie brzuchem do góry - nawet mieszkanie wysprzątałam; źle ze mną, muszę się czymś zająć, a w internetach nic nie ma. Prawie nic.

Prostacki humor zawsze lepiej wchodzi na znudzony mózg.

22 komentarze:

  1. Na studiach też obczajałam ludzi na fejsie :(. W sensie przed studiami - i moje wrażenia pierwsze się wcale nie pomyliły. Oceniam ludzi po okładce i często to się sprawdza, no cóż.
    Ale grupy na fejsie mnie też przerażają. Chociaż spotkania integracyjne w wakacje nie są złe, moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym zaprzeczyć, ale ja też rzadko się mylę co do ludzi. Ciiicho, a nuż się uda...
      Ale to takie nienaturalne poznawać klasę zanim usiądzie się z nią w ławce, nie mogę przeboleć. D:

      Usuń
    2. Zawsze można wyjść z założenia, że dzięki temu nie usiądziesz w ławce z kimś dziwnym ;).

      Usuń
    3. Znając swoje szczęście, usiądę z kimś jeszcze gorszym. c;

      Usuń
    4. Zawsze można się przesiąść. :<

      Usuń
    5. ...kiedy już wszyscy fajni ludzie będą mieli z kim siedzieć. That's fucking true. :D

      Usuń
    6. W sumie... xd
      Ale na studiach będziesz mogła siedzieć, gdzie chcesz </3

      Usuń
    7. Tylko zazwyczaj te na końcu są szybko zajmowane. Ale zdradzę Ci sekret - na kolokwiach najlepiej ściąga się w pierwszym rzędzie, bo zazwyczaj wykładowca stoi między drugim a trzecim. :D

      Usuń
    8. Takie sekrety to ja z chęcią przyjmuję. :D

      Usuń
  2. Święte słowa! To już półmetek wakacji a ja jestem wyprana z wszelkiej ochoty do czegokolwiek. Ratuje mnie jedynie dobra książka upolowana mozolnie w miejskiej bibliotece.

    Ja postanowiłam poznać wszystkich na miejscu. Raczej daruję sobie wszelkie spotkania, choć to nie jest do końca pewne. Wolę kreować znajomości będąc już na miejscu, w dodatku ponad 100 km do Krk to sporo...

    Powodzenia w poznawaniu zakamarków Hogwartu, tzn. Liceum :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nawet książka nie ratuje, bo choć czeka na półce, to nie mam siły jej zacząć...
      W sumie zaproszono mnie na takie spotkanie i muszę przyznać, że chyba się wybiorę - we wrześniu wszyscy już będą się znali, a mnie kojarzyli z idiotycznych komentarzy na fejsbuku. Zua suawa. :D
      Też mam koło stu kilometrów do Krakowa, ale dwie godziny w te czy we wte nie robi jakiejś szczególnej różnicy. Zwłaszcza że ty w tej wycieczce miałabyś jaki cel, ze znajomymi planujemy zwyczajne łażenie po rynku. ;D
      Dzięki, przyda się. A ten Hogwart to wcale przesadzony nie jest; kogokolwiek o niego spytasz, odpowiada: A, o LO ci chodzi?. Zgubię się tam w pierwszy dzień i już na początku będzie przypał...

      Usuń
    2. Znam to. Ja przez kilka tygodni patrzyłam wilkiem na książki przeze mnie wypożyczone i dopiero przy jakiejś okazji po nie sięgnęłam.
      Hahaha skoro tak sprawy się mają to wypadałoby jechać ;D.
      Myśl, ze może uda Ci się natknąć na jakąś tajną kryjówkę Huncwotów ;>.

      Usuń
    3. Taaak! W takich wiekowych budynkach zawsze są tajne przejścia, muszą być! Tak, tak, nie będę się nudzić na przerwach! :D

      Usuń
  3. Jak dobrze, że ja wracam do swojej starej, dobrej klasy i nie muszę nikogo więcej znowu poznawać :D Choć powiem ci, że ja pierwszego dnia też się zapodziałam gdzieś między korytarzami, a na apelu nie byłam pewna, czy usiadłam ze swoją klasą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...dlatego ja planuję poznać kogoś, kto będzie to wszystko ogarniał i na którego spadnie odpowiedzialność za spóźnienie/zgubienie/pomylenia (niepotrzebne skreślić). :D

      Usuń
  4. Nie możesz się nudzić! Nie masz pod ręką żadnej książki? Tyyyle można ponadrabiać z filmowych czy książkowych zaległości w wakacje!
    A wyjeżdżasz gdzieś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę, jak widać na załączonym obrazku. Filmów nie oglądam, na seriale mam wenę wieczorami, a książki... no, książkę czytam, ale idzie mi opornie, zresztą z wzajemnością. Muszę ją skończyć i zacząć coś innego.
      A wyjeżdżam dopiero w połowie sierpnia.

      Usuń
  5. Sherlock i Dean Winchester? Epickie zestawienie.
    Kiedy szłam do liceum, poznawaliśmy się jeszcze na Naszej Klasie. I owszem, umówiliśmy się przed początkiem roku szkolnego. Tylko po to, by po trzech latach czasem nawet nie poznawać się na chodniku. No, może nie do końca tylko po to... ale to i tak dziwi, że trzy lata mijają jak pstryknięcie palcami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wszystka mija jak pstryknięcie palcami - jeszcze wczoraj poznawałam ludzi w piaskownicy, teraz przez facebooka. Nawet nie spodziewam się, że wszyscy mnie będą pamiętać po tych trzech latach; chociaż jak od urodzenia wygląda się niemal tak samo i tylko przybywa czasem kilka centymetrów... Co będzie, to będzie.

      Usuń
  6. A ja bym chętnie się z moją grupą już jakoś zintegrowała, ale nie widzę nigdzie na internetach jakiegoś forum mojego magicznego kierunku, co trochę mnie przeraża. Swoje pierwsze wakacyjne spotkanie z licealną klasą wspominam zajebiście :D
    Ej, rozdawanie ulotek jest super, coś o tym wiem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzej, gdy już odważyłam się zadzwonić, okazało się, że mają już maksymalną ilość ulotkarzy. :C I całą ambicję szlag trafił.

      Usuń