1 sierpnia 2013

No.10 I’ve got a guitar but I have no idea what I’m doing

Odkrywając nagle w pokoju zakurzony już nieco pokrowiec, wyciągnęłam gitarę, kiedy to odpadł mi stroik od główki i rozleciał na części. Poskładałam i próbowałam włączyć. Cisza. Poszłam do sklepu po nową baterię, poskładałam i próbowałam włączyć. Cisza. Cholera, co jest nie tak? Ruszyłam tyłek do otworzonego niedaleko mnie nowego sklepu muzycznego, by pobłagać o naprawę bądź w ostateczności kupić nowy. Czekałam ładnie w kolejce, potem, bez żadnych wewnętrznych barier przed kontaktem z ludźmi, przedstawiłam sprawę, ukazując wszystkie szczegóły jej dotyczące. Sprzedawca obejrzał stroik, coś tam pomruczał, po czym wręczył mi go, mówiąc: Masz szczęście, że trafiłaś do mnie, zaoszczędzisz czterdzieści złotych. Uradowana, patrzę na działający sprzęt i z respektem oczekuję wyjaśnienia. Włożyłaś baterię do góry nogami. I'M AN IDIOT. Geny blondynki się aktywowały.
Powróciłam do gitary, gdy uświadomiłam sobie, że tak naprawdę wcale nie umiem na niej grać (wszak stosowanie takiego samego bicia do wszystkich piosenek grą nie jest), przy okazji oglądania różnorodnych tutoriali na jutjubie. Przez przypadek znalazłam guru, nowego, wspaniałego nauczyciela, dzięki któremu poszerzę swój repertuar o całą masę kultowych piosenek, i jak przejdę przez wszystkie odcinki jego programu, wtedy powiem, że umiem grać. Przez te dwa lata tylko wydawało mi się, że zyskałam tę umiejętność.
Nie jestem zawiedziona tym odkryciem. Wręcz przeciwnie - cieszę się, że w końcu moja kochana Yasia leży mi całymi dniami na łóżku wśród stosów kartek z tekstami, chwytami i tabami. To przyjemne uczucie widzieć w sobie poszukiwaną ostatnimi czasy determinację, nawet jeśli wakacje weszły w status wycieczki, wyjazdy i obozy i nie jest mi ona potrzebna.
Koniec ględzenia, Stairway to Heaven is coming.

Kwintesencja mojego gitarowego talentu.

12 komentarzy:

  1. Hahahah wybacz, nie mogłam się powstrzymać. To nie tak, ze ja nie miałam takich przypałów, ale zawsze mnie śmieszą ^^.
    Zawsze chciałam nauczyć się grać na jakimś instrumencie, choć w moim przypadku tym wymarzonym zawsze było pianino/ fortepian. Idąc na studia obiecałam sobie załatwić kilka lekcji.
    Powiem ta: Najwyższy czas ;). Uwielbiam muzykę wiec może kiedyś pochwalisz sie filmikiem jak świetnie grasz na gitarze? :D
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, mam taki humor, że jak ktoś się przede mną przewróci, to zamiast mu pomóc, próbuję się nie poskładać ze śmiechu - więc całkowicie Cię rozumiem. :D
      Załatw sobie te lekcje, oj, załatw, i to jak najprędzej! Z doświadczenia wiem, że odkładanie postanowień na później nie sprzyja im.
      Nie, nie pochwalę się, i to wcale nie dlatego, że nie umiem obsługiwać kamery...
      Dziękuję, przyda się. c;

      Usuń
  2. Bateria do góry nogami, taaak ^^

    Na gitarze (ani innym instrumencie) grać nigdy nie umiałam, nie umiem i umieć nie będę, bo do tego trzeba mieć choćby namiastkę słuchu muzycznego vel inteligencji rytmicznej, a mnie jej niesprawiedliwie pozbawiono :D No dobra, w podstawówce zmuszano mnie do gry na flecie, ale to się nie liczy, bo każdy głupi umiałby podmuchać w rurkę z dziurkami, a już zwłaszcza że u mnie było to jedynie symulowanie, gdy graliśmy całą klasą.

    Co nie znaczy, że nie zazdroszczę osobom, które grają na instrumentach bądź śpiewają. Powodzenia w zgłębianiu nowych akordów (dobre nazwałam?)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sądziłam, że odziedziczyłam brak słuchu muzycznego po rodzinie, więc byłam naprawdę zaskoczona, że załapałam na gitarze. Wbrew pozorom wszystkiego da się nauczyć, trzeba tylko chcieć, a nie zasłaniać się niesprawiedliwością świata. c;
      Dziękuję - tak, dobrze, nawet bardzo, tylko akurat nie akordów się uczę, bo je znam. ;D

      Usuń
  3. Przyznaję się bez bicia, że zaciągnęły mnie tu aluzje do Hannibala. No i masz ci los, nawet to w końcu przeczytałam po dwukrotnym odrzuceniu takiej opcji, gdyż 'to nie opowiadanie'. Ale Will !
    Gitara... Tak. Kiedyś z koleżanką też próbowałyśmy szukać instrukcji z chwytami w necie, ale cóż... Zryw trwał może 30min ;) Odnalezienie zapału - tak, mnie to też by się przydało. To co, już niedługo wideo z pierwszym własnym utworem ? :D
    Miłych wakacji! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to zapał utrzymać ze sobą jak najdłużej - choć, muszę przyznać, wymaga to prawdziwych poświęceń.
      Wideo... Jasne, już to widzę - włączam kamerę, a tu nagle palce mylą struny, chwytają złe akordy... Niee, to nie dla mnie. :D
      Dziękuję i wzajemnie.

      Usuń
  4. HAHAHAHA
    wybacz, ale mnie rozbawiło to z baterią. XD


    Też kiedyś chciałam grać na gitarze, skończyło się na tym, że odkupiłam klasyka od koleżanki za 40 zł, a sprzedałam bratu za 90 zł. TAK SIĘ ROBI INTERESY.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, zareagowałam podobnie. :D
      Wyczuwam nowego doradcę finansowego. WŁAŚNIE OFICJALNIE AWANSOWAŁAŚ NA LEVEL MISZCZU ROBIENIA INTERESÓW.

      Usuń
  5. "Wszak stosowanie takiego samego bicia do wszystkich piosenek grą nie jest" - mogłabym się z tym identyfikować c: Też kiedyś grałam na gitarze, ale nie zakorzeniło się to we mnie tak głęboko, by ów grę kontynuować.
    Kiedy przeczytałam początek, o baterii włożonej do góry nogami znów zaczęłam śmiać się do monitora. Ale mi też zdarzają się takie głupie pomyłki c: *żółwik*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmianie do monitora jest... takie śmieszne. Czytam jakiś komentarz, wybucham głośnym, donośnym, rozrywającym śmiechem, a tu rodzicielka wchodzi i pyta, czy na pewno wszystko ze mną pod względem psychicznym w porządku. c;
      *żółwik*

      Usuń
  6. Hah, brawo z tą baterią, po prostu padłam ;) Ale sama jestem blondynką i wiem jak to jest, takie rzeczy się zdarzają ;)
    Zawsze chciałam się nauczyć grać, ale nie mam gitary. Za to "umiem" zagrać początek Metalliki i całkiem nieźle radzę sobie z ukulele ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę sprzedawać ten motyw z baterią jako lek rozweselający - taak, mój pierwszy interes, na którym zbiję kokosy!
      Też zaczynałam z Nothing Else Matters, nie posiadając gitary. Podstawa to umiejętność wproszenia się na herbatkę do kogoś, kto takowy instrument posiada i przez przypadek napomknąć coś o nim w czasie rozmowy/zrobić maślane oczka/zaproponować w zamian czekoladę (niepotrzebne skreślić). Efekt gwarantowany.

      Usuń