4 września 2016

20 mg ciekawości, 3 mg trwogi, 0.5 mg nostalgii

I zaczął się wrzesień. Nie twierdzę, miło jest sobie chodzić przed południem po świecie z myślą, że jeszcze rok temu mogłabym o tej porze zwiedzić co najwyżej świat zamknięty w granicach szkolnych włości. Jeśli jednak ktokolwiek myśli, by z tej racji człowiek czuł się wewnętrznie jakoś szczególnie szczęśliwszy, to muszę rozczarować; wrzesień nie bardzo się różni od sierpnia czy lipca, bywa tylko ciut chłodniej. A poza tym to kolejne dni wakacyjnej rutyny, która z jednej strony jest zatrważająco przyjemna (ach, ten brak potrzeby intelektualnych wyzwań!), z drugiej - ciut trąci nudą. Ludzie mnie wyśmieją, jak można przecież narzekać na nadmiar czasu wolnego! Cóż, przesyt bywa uciążliwy i chociaż za miesiąc będę przeklinać na to, co mówię teraz, to mimo wszystko brakuje mi produktywności i wrażenia, że wstaję rano w jakimś konkretnym celu.

Nie, nadmiar słońca nie sprawił, że zaczęłam z niecierpliwością wyczekiwać października, a wieczorami siedzę nad anatomią, bez przesady. Ale nie da się ukryć, tyle się przez ostatnie lata naczytałam o medycznej rzeczywistości, że gdy w końcu staje ona w zasięgu ręki - nie sposób pohamować ciekawości. Jest w tym jednak pewien okrutny haczyk, jak to zawsze bywa z początkami; napięcie rośnie do pierwszego dnia, by przez kolejne lecieć w dół na łeb, na szyję, tak, by po tygodniu wzdychać do tych wakacyjnych dni i przeklinać swoją ówczesną ciekawość, która sprawiała, że czas leciał dużo szybciej. Więc póki co, nie wybiegam zanadto naprzód, przede mną jeszcze kilka fajnych wyjazdów, które dodadzą nieco siły przed zbliżającą się harówką.

Swoją drogą, już teraz śmieję się z mojego aktualnego podejścia, bo aż zbyt dobrze wiem, jak to będzie za niedługo, gdy na dobre wsiąknę w nową rzeczywistość. To tak samo, jak przypominam sobie moje wyobrażenia na temat studiowania w gimnazjum. Szkoda, że człowiek nie może być mądrzejszy o swoje przyszłe doświadczenia.

Czy się boję? Oczywiście. Jakoś wizja tej wyśnionej medycyny wydawała się przyjemniejsza w czasie nauki do matury - teraz jest zbyt realna, by brać ją z taką beztroską, jak wcześniej. Boję się nawału materiału, szczątkowego snu, spadku formy i kondycji, zasłabnięcia na pierwszych zajęciach w prosektorium, przynajmniej w tych pierwszych miesiącach. Siedzi gdzieś we mnie również standardowe pytanie - czy sobie poradzę? Zawsze byłam jednak realistką z lekką dozą optymizmu i nadmiarem uporu, więc pocieszam się myślą, że świadomość moich słabych stron zdecydowanie bardziej ułatwia życie niż ślepe spychanie wszystkiego do podświadomości. Trzeba widzieć jasne strony. Może to i głupie podejście. Ale jak coś jest głupie i działa, to znaczy, że nie jest głupie.

Teraz obserwuję maturzystów i muszę przyznać, że nawet z sentymentem wspominam zeszły rok. Drugi raz pisać matury bym nie chciała, ale gdy niedawno odwiedziłam swoich starych nauczycieli z liceum, stwierdziłam z uśmiechem, że w sumie wróciłabym tam jeszcze na jakiś czas. Do świata, gdzie nie trzeba samodzielnie ogarniać życia, gdzie z nikim nie wiąże cię stos papierów sygnowanych twoim podpisem, gdzie można czasami wyłączyć budzik i odespać tydzień.

No cóż, zanim się obejrzę, minie kolejny etap w moim życiu.

29 komentarzy:

  1. Ten czas tak przerażająco szybko leci do przodu. I chociaż osobiście mam już wakacji po dziurki w nosie, część tej wolności chciałoby się jednak zatrzymać. W jakimś słoiku, żeby wypuścić w gorszy dzień, gdy zmęczenie sięgnie zenitu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Ale to tak samo, jak ze snem - nie da się, niestety, wyspać na zapas.

      Usuń
  2. Hahahaha mam tak samo. Studenci medycznych kierunków łączmy się.
    Niby miło po tylu karnych godzinach na chemii i biologii, które i tak nie za wiele dały jak się jest leniwym można odpocząć, ale ileż można.
    Wiesz chyba nie tylko Ty zastanawiasz się jak to będzie. Jestem tak zestresowana,że wszelkie diety szlag wziął. Wiesz już, że się dostałaś to połowa sukcesu. Moja osoba wciąż czeka na wyniki.
    W każdym razie co ma być to będzie. Spełniasz swoje marzenie i to jest najważniejsze. Jeśli naprawdę to kochasz to takie niedogodności jak brak snu czy oglądanie zwłok nie będą niczym co mogłoby Cię zniechęcić.
    Trzymam kciuki kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W to nie wątpię, do wszystkiego można się przyzwyczaić - ale jakaś tam niepewność zawsze pozostaje.
      W takim razie i ja trzymam kciuki za Ciebie, niech kolejna lista będzie Twoja! :)

      Usuń
  3. Ja już będę zaczynać drugi rok, więc w miarę wiem jak to będzie, a i tak trochę nie mogę się doczekać października, chociaż wiem, ze po tygodniu siedząc o drugiej w nocy nad notatkami będę tęsknić za wakacjami i zastanawiać się po co szłam na studia. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Też należę do osób, które lubią po prostu mieć się czym zająć, chociaż czasami błogie lenistwo bywa przyjemne. Większość ludzi jest ciekawa nowych rzeczy, taka już chyba nasza natura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie twierdzę, że leniuchowanie całymi dniami z nosem w książkach czy przy serialach nie bywa cudowne - ale mimo wszystko, ileż można? ;D

      Usuń
  5. korzystaj z wakacji, rada 4 roczniaka, nie ma co się spieszyć, szczególnie do "dorosłości". Odpoczywaj i nie martw się za dużo. Dasz radę, lepiej lub gorzej ale dasz. Pytanie czy chcesz się zaciukać za wyniki na medycynie, jak tak szanuję, jak nie to też szanuje. Raz będzie pod górkę a raz z górki, za 3 miesiące sama nie uwierzysz, że to co wydawało się nieosiągalne 3 października będzie tylko śmiesznym wspomnieniem. Po sobie mogę napisać, że mój romans z medycyną jest burzliwy, czasem się nie lubimy, a czasem żarliwie kochamy, ale jedno jest pewne nigdy bym jej nie zostawiła. Wiem, że to ckliwe, ale są wakacje ale czasem ma prawo to gadania głupot.
    Pozdrawiam serdecznie i kto wie, może się kiedyś na korytarzu kiedyś zobaczymy, serdeczny uśmiech dla Ciebie. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie staram się jeszcze z tych moich wakacji korzystać i ze zdziwieniem patrzę na ludzi, którzy pytają się mnie, czy się stresuję przed początkiem roku - ale po co, stresować to ja się ewentualnie będę w październiku, co sobie teraz będę tym głowę zawracać!
      Radę sobie zapamiętam, dziękuję!

      Usuń
  6. Ja też mam już troszeczkę dosyć wakacjowania - nie wiem, czy to z tęsknoty za studiami (które będę za miesiąc przeklinać ;P) czy braku konkretnego zajęcia w tym momencie. Nie mniej jednak - rozumiem Cię. Za rok muszę lepiej rozplanować wakacje, znaleźć jakąś lepszą ofertę pracy dla ludzi, nie jeleni, bo takich to w co drugim barze szukają w mojej mieścinie. Chyba za duża już jestem na tak dużo czasu całkowicie wolnego...
    Na pewno sobie poradzisz. Ja to po prostu wiem. Nawał materiału owszem, będzie. Ale spać będziesz po 7-8 h, chyba że Cię zaciągną na imprezę grupową "po kolosie z anaty" albo jakiś serial wciągnie cię wieczorem. Spadek formy i kondycji - to niestety bardzo częste wśród studentów medycyny, wiem po sobie... Teraz chodzę na siłkę, zumby, inne zajęcia fitness, rower, w październiku będę kursować mieszkanie-uczelnia-mieszkanie i dostawać strasznej zadyszki po wejściu na V piętro szpitala. A zasłabnięcia i ja, głupia, się bałam, zwłaszcza jak mieliśmy pierwsze zajęcia z głowy i szyi i na stołach leżały odcięte i przepołowione głowy... Chyba każdy miał w sobie jakąś dozę niepokoju, choć większość robiła poważne miny albo śmiechem zakrywała napięcie. Okazało się, że bardziej przerażające to to było w naszej wyobraźni niż w rzeczywistości. A podczas ćwiczeń z anatomii nad zwłokami zawsze toczyliśmy najlepsze dyskusje kulinarne, polityczne, serialowe itd. Bardzo miło wspominam te ćwiczenia, szkoda że już takich luźnych zajęć nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie muszę Ci uwierzyć - skoro zapewniałaś mnie, że bez problemu się dostanę, to czemu mam teraz wątpić w brak sił do walki ze studiami? ;) Troszkę mnie też pocieszyłaś tym snem, naprawdę; szczególnie że skutecznie wyleczyłam się z serialowego uzależnienia, a na imprezy nieszczególnie chadzam. W kwestii tej kondycji to jeden plus jest: że na uczelnię spokojnie mogę iść na piechotę, więc to zawsze jakiś ruch - z piętnaście minut drogi, ale przynajmniej nie będę wozić tyłka tramwajami. Zobaczymy, może coś się uda ciekawego znaleźć (albo rower ze sobą zabrać?).

      Usuń
    2. Też nie jestem imprezowa (choć na studiach bardzo trudno nie dać się wyciągnąć, ostrzegam ;D), także śpię bardzo dobrze. Uczyłam się dotąd max do 22 - a i to na pierwszym roku do anatomii, na drugim uczyłam się na popołudniowych wykładach i okienkach.

      Usuń
    3. O, i teraz to już od razu lepiej się czuję! :D

      Usuń
  7. Wszyscy zawsze boja sie pierwszych zajec w prosektorium a pamietam, ze ja nie mogłam sie doczekać az zobacze te zwłoki 😂 i pamietam ze byłam strasznie zawiedziona, bo na pierwszych zajeciach były same kosci, a na drugich 'tylko' noga xD zastanawiam sie, czy powinnam sie o siebie martwić czy nie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też nie mogę się doczekać, ale z drugiej strony patrzę na to troszkę realistycznie, szczególnie mając z tyłu głowy moje wcześniejsze doświadczenia. Zobaczymy! :D

      Usuń
  8. Płakać mi się chce, jak myślę sobie o tym, jak najlepsze lata życia zmarnowałam :D Nie spieszy mi się do dorosłego życia ani trochę, chciałabym móc jeszcze raz pójść do liceum, wybrać wszystko jeszcze raz, nawet jeśli nie miałoby być lepiej, a tak samo. Matury boję się tylko rozszerzonej z matmy, co do reszty, jestem chyba na tyle ogarniętym (hehe) człowiekiem, żeby sobie z tym poradzić, zwłaszcza, że nie marzy mi się żaden oblegany kierunek... Właściwie to nic mi się nie marzy, to jest dobijające, kolejne lata mijają, a mój mózg nadal nie ukierunkowuje się na żadną dziedzinę. Nie wiem jak skończę, gdzieś na kasie albo na zmywaku :c Pierwszego września miałam totalne załamanie nerwowe, teraz jestem na etapie "napiszę maturę z tego, z czego dam radę i potem zobaczę gdzie mnie z tym wezmą" ale jak tak dalej pójdzie, to wyląduję na jakimś randomowym kierunku, który rzucę po roku... Dobra, to drażliwy temat, mogłabym tak całymi godzinami XD Życzę Ci powodzenia na Twojej wymarzonej medycynie, wiadomo, będą lepsze i gorsze momenty, trochę trupów do obejrzenia, masa roboty... ale na pewno ze wszystkim dasz radę! Takie konowały czasem mnie leczą, a są po medycynie, to Tobie na pewno wszystko gładko pójdzie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, najlepsze lata dopiero przed Tobą! Trzeba być dobrej myśli! :D
      Wiesz co, wiele osób znalazło swoje powołanie w połowie trzeciej klasy lub tuż po maturze (i na przykład stwierdzili, że medycyna jednak aż tak ich nie jara i wybrali prawo - autentyczne przypadki), więc jeszcze nic straconego. Może przeglądając kierunki, coś w końcu wpadnie Ci w oko, a jakby nie wyszło, to zawsze możesz być prosperującym grafikiem! :D
      I dzięki, to dopiero pocieszenie! XD

      Usuń
  9. Dasz radę w prosektorium i nie zemdlejesz! Bądź dobrej myśli! :)

    Myślę, że nieprzespane noce na medycynie to bujda jeśli systematycznie się uczysz i imprezujesz z głową także szczerze to życzę Ci jak najmniej takich nocy (jako miłośniczka spania w ogóle Ci takich nocy nie życzę, o!)! Ja również jakoś odpuściłam, cieszę się jeszcze błogim lenistwem i tym, że mogę leniuchować.

    Udanych wypadów i nabrania siły na 1 października! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzięki, oby tak było! No i by tego snu jednak nie zabrakło - wtedy byłoby idealnie! :D
      I bardzo dobrze, że odpuściłaś, trzeba dobrze naładować baterie przed początkiem roku, by w październiku ruszyć z kupą energii ♥

      Usuń
  10. Czesc, czytam Twoj blog juz jakis czas i nasuwa mi sie jedno pytanie - jesli to mozliwe gdybys mi mogla odpowiedziec - ile czasu dziennie poswiecalas na nauke biochemi do matury? pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko powiedzieć. Czasem w ogóle nie otwierałam podręcznika lub przeczytałam parę stron i miałam dość, a czasem od powrotu ze szkoły do nocy. Ale to też raczej już w drugim semestrze, gdy nauczyciele pozostałych przedmiotów się odczepiali.
      Nie ma znaczenia, ile czasu poświęcisz na naukę, tylko ile z tego wyniesiesz. ;)

      Usuń
  11. Ha, niektórzy mają jeszcze wakacje, a inni już siedzą nad książkami ;) Nie przypuszczałam, że w klasie maturalnej od razu narzucą nam takie tempo (jednoczesne powtórki i bieżący materiał, pozdrawiam każdego, kto to ogarnie, biorąc pod uwagę, że mamy tak z chemii, polskiego i matematyki).
    Trzeba odpoczywać, wiem to po sobie :) Tym bardziej że studia medyczne wymagają sporej ilości energii i czasu, więc warto teraz naładować akumulatory, jeszcze póki nie musisz spędzać nad anatomią kilku godzin dziennie (a domyślam się, że czasami może się tak przytrafić, zwłaszcza jak materiał nie chce wejść do głowy).
    Ja za to mam wrażenie, że w ostatnim czasie uczę się wszystkiego, tylko nie biologii. Uspokaja mnie jedynie fakt, że przez wakacje trochę powtórzyłam, ale przecież niedługo będę musiała sobie odświeżyć tę wiedzę :D
    Czekam niecierpliwie na kolejną notkę, życzę powodzenia w pierwszych dniach października i udanych ostatnich dni odpoczynku ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, ja w czasie klasy maturalnej też miałam wrażenie, że robię wszystko, tylko się nie uczę tego, co trzeba, a jak już się uczyłam - to zawsze wydawało mi się, że wciąż jestem w tyle. Wszystko jest do zrobienia, trzeba tylko znaleźć trochę motywacji i na dobre wsiąknąć w to narzucone tempo; nawet nie zauważysz, gdy zadania z chemii staną się miłą odskocznią od zakuwania biologii. :D
      Życzę powodzenia i dziękuję! :)

      Usuń
  12. Też chętnie wróciłabym to liceum. Trochę jestem na siebie zła, że te licealne lata jakoś tak "przepuściłam" Gdybym wiedziała teraz co wiem teraz, inaczej bym na to patrzyła. Liceum ostatnie lata błogiego życia, przedsionek dorosłości, ale jednak mało ma się na głowie. Na pewno sobie poradzisz, dostałaś się to i wszystkie trudności pokonasz ;) pozdrawiam i życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tak jest zawsze - szkoda, że człowiek nie może być mądrzejszy o te przyszłe doświadczenia, z marszu bardziej doceniałby każdą chwilę!
      Dziękuję i również życzę powodzenia, trzymam kciuki za Ciebie! :)

      Usuń
  13. Antlerku żyjesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję. W jakiś luźniejszy wieczór pouzewnętrzniam wszelkie żale, na razie jednak ryję anatę. :D

      Usuń
  14. Chyba większość osób postrzega maturę jako bardzo stresujący czas i z biegiem czasu uświadamia sobie, że kolejny raz nie chcieliby już tego przechodzić. Za to licealne lata to tak naprawdę najbardziej beztroski czas w życiu i warto młodszym pokoleniom o tym przypominać. Gratuluje wymarzonych studiów i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń