13 grudnia 2014

No.44 On top of the mountain

Samotność - cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi?
Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,
Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?
A. Mickiewicz, Dziady
Zbliżają się Święta. Coraz bardziej czuję już tę specyficzną atmosferę, a gdzie się nie obrócę, tam choinki (sic! - nagonasienne), kolorowe lampki i czerwono-złota kolorystyka. Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie; jakoś tak marzy mi się już okres świąteczny związany z długim spaniem i na dobrą sprawę - nic nierobieniem. Wydaje mi się, że jestem zmęczona, a taka przerwa dobrze mi zrobi i pozwoli odreagować stres, który zaczęli narzucać w związku z nową maturą, pomimo tego, że jestem dopiero w drugiej klasie. Czasem żałuję, że nie mam możliwości spojrzenia w przyszłość i zauważenia, że to, co jest teraz, to zaledwie preludium i powinnam czerpać garściami, wykorzystywać fakt, że może już nigdy nie będzie tak, jak w tej chwili. Wtedy na pewno lepiej gospodarowałabym swoim czasem i wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej - ale nie mam tej możliwości. Mierzi mnie to, że częściej snuję ambitne plany o przyszłości, o kompletnym wywróceniu dnem do góry aktualnej sytuacji i sposobach na tego dokonanie, niż faktycznie działam. Wszelkie uczucia chowam w sobie, nie uzewnętrzniam swoich problemów, a jak przychodzi co do czego, moje zamiary nie są rozumiane i mam za złe wszystkim, którzy tego nie widzą. Czyż nie można dostrzec pewnej zgodności z literaturą romantyczną? I jeszcze liczba czterdzieści i cztery w tytule...

Po raz pierwszy od początku roku szkolnego w piątkowy wieczór po ludzku usiadłam z mamą przed telewizorem i oglądałyśmy dziewiąty sezon Supernatural. Było to tak niezwykłe, a jednocześnie dość smutne uczucie; wszak miesiącami nie widziałam żadnego z moich seriali - co wiązało się nie tyle z brakiem czasu, co z obawą, że może mnie za bardzo wciągnąć i z jakimkolwiek czasem wolnym będę mogła się pożegnać - zaś z drugiej strony sezon ten oglądałam wcześniej, na bieżąco gdy wychodził (a był to październik 2013). I tak siedząc z kubkiem herbaty w dłoniach i kotem na kolanach, śledziłam losy moich ukochanych bohaterów, zdając sobie sprawę, że ostatni raz było to ponad rok temu. Przerażająca perspektywa - jeszcze gorsza, że doskonale pamiętałam, co się w kolejnych odcinkach po kolei działo - przecież minęło tyle czasu, a jednocześnie w ogóle nie czułam jego przepływu. Jakby ktoś wyciął restryktazą fragment nici DNA i skleił końce (matko kochana, moje porównania - chyba robię to źle).
Sięgam jednak pamięcią do minionego roku i zdaję sobie sprawę, że wcale nie było tak, jak mi się zdawało. Wiadomo, wiele dni okazało się bezproduktywnych i zwyczajnie zmarnowanych, lecz są też takie, które w mojej pamięci pozostaną na długo. Tak samo jak przejrzałam wstecz ostatnie trzy miesiące, odnosząc wrażenie, że były zupełnym wycinkiem z życiorysu, dostrzegłam wiele niezwykłych chwil, choćby tych najdrobniejszych i z pozoru najmniej istotnych.
W tym chyba sęk - spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy, ze szczytu Mont Blanc, niż z opuszczoną głową wlec się z tłumem. Jednakże wyciągnąć również wnioski i wziąć się do roboty.
I wyewoluować z bohatera romantycznego.

Uczucia po światowych opadały drogach...
Gorzkie pocałowania kobiety - kupiłem...
Wiara dziecinna padła na papieskich progach...
Nic - nic - nic - aż w powietrza błękicie
Skąpałem się... i ożyłem,
I czuję życie!
J. Słowacki, Kordian


35 komentarzy:

  1. Wiesz, według mnie najgorsze są te nieszczere życzenia, uśmiechy. Taka typowa sztuczna atmosfera. Troszkę hmm nie tyle zazdroszczę, a poczułam lekki uścisk w gardle, a może bardziej na sercu?! o wieczorze spędzonym z Mamą. Niby nic takiego, ale według mnie jest to ważne. Ja nie pamiętam kiedy taki wieczór spędziłam z moją rodzicielką. Nie chciałabym zdawać matury tzn. nowej, czyli wprowadzonej od 2015.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje relacje z mamą są dla mnie ważne - choć czasem się kłócimy to nie wyobrażam sobie życia bez niej, jest kimś, na kim mogę polegać. Mam nadzieję, że i Twoja będzie dla Ciebie oparciem.
      Też nie chcę zdawać nowej matury, ale cóż poradzić - wyboru nie mam.

      Usuń
    2. W moim przypadku tak nie jest. Od zawsze na zawsze jestem córeczka Tatusia,a co więcej jestem z tego dumna.
      No niestety nie masz wyjścia.

      Usuń
    3. Moi są rozwiedzeni i tatę spotykam raz na dwa tygodnie, więc to też może przyczyna głębszych relacji z mamą.
      Wiem i wcale mnie to nie buduje.

      Usuń
    4. Szkoda, że tak rzadko...ja zawsze, na zawsze jestem/byłam córeczką Tatusia. Bądź co bądź masz ich obojga...

      Usuń
  2. Och, gdyby tak się dało, wiedzieć co się straci, nim się straciło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Odkąd się wyprowadziłam i widzę się z rodzicami raz na dwa tygodnie, czasem dłużej (bo pociągi jakie mamy takie mamy) to dopiero wtedy doceniłam też czas z rodzicami, bo mi go zabrakło. Ale już za rok będę mieszkać całkiem blisko nich, bo piechotką 3 minutki :D.
    I matura... w sumie nie wiem, co przeżywasz, bo mój brat jest w technikum i jeszcze "starą nową" idzie, czyli nie ma tego polskiego z pytaniami. Jeszcze prezentacje ma. I powiedz mi, oprócz polskiego co się jeszcze zmienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze docenia się coś po stracie - w sumie to trochę smutne, że wcześniej się wielu rzeczy nie zauważa, a jak przyjdzie co do czego, to zaczyna ich brakować.
      3 minuty? Będziesz mieszkać dom obok? :D
      Znaczy największy problem jest z polskim, bo losuje się jedno pytanie, na które przez 10 minut odpowiadasz, mając wcześniej 15 minut na przygotowanie (tyle że przygotowujesz się w tym samym pomieszczeniu, w którym osoba przed Tobą odpowiada, więc nie ma co liczyć na ciszę i spokój) - jednak poza pytaniami z literatury są też chociażby dotyczące języka (jak rola imiesłowu), czego wszyscy się boją, bo po pierwsze w ogóle się tego nie przerabia, a po drugie, no proszę, ile można gadać o imiesłowach? Bo na pewno nie 10 minut.
      Natomiast co do rozszerzeń, to więcej niż 50% zadań jest na rozumowanie i wyciąganie wniosków niż sprawdzenie wiedzy. Przynajmniej z biologii. Lipa! D:

      Usuń
    2. Na tym samym osiedlu, tylko blok inny :D. No i bocznymi uliczkami wyjdą 3 minutki szybkim krokiem :D.

      Bezsensu, że w dwie osoby się wchodzi. To trochę jak na egzamin ustny u mnie na studiach i mnie to strasznie denerwuje. I jak jeszcze mówię jako pierwsza to okej, ale jako druga, to jak się skupić :/. No i gadanie 10 minut o imiesłowach to naprawdę nie wiem... :/

      Usuń
    3. O, to fajnie, można na obiadki przychodzić. :D

      Daj spokój, szkoda gadać. Mam nadzieję, że los ześle mi jakieś normalne pytanie o literaturę, najlepiej romantyczną, to w ogóle byłoby super. ♥ Przez to nastawienie wszystkich jest mniej więcej podobne: byle zdać na to 30 procent.

      Usuń
    4. byle zdać na 30 procent, trochę to smutne, że jest takie podejście, ale szczerze wam się nie dziwię. :<




      wracam do blogaskowania :v :v

      Usuń
  4. Z planami mam tak samo- pełno ich jest, jednak realizować nie ma kiedy(albo raczej ja robię wszystko, żeby nie było kiedy, bo zwyczajnie się lenię).
    Ja w czasie liceum wpadłam w takie przeświadczenie, że nie należy mi sie te 45 minut ulubionego serialu, bo przecież mogę tyle pożytecznego w tym czasie zrobić! Hahah, nie wiem skąd taka bzdura mi się wzięła, bo oczywiście nie robiłam nic więcej, ponad to co robiłabym siedząc w tym czasie przez telewizorem.
    Aaa i tak na koniec- uwielbiam Twoje porównania! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest - nie obejrzę serialu, nie przeczytam książki, bo mam tyle do zrobienia, a jak przychodzi co do czego, to i tak nic się nie robi. To straszne; zwłaszcza że oglądając ten serial czy czytając tę książkę, lepiej spędziłabym czas - a może w bardziej przyjemny sposób bym go zmitrężyła.
      Dziękuję, miło mi, że ktoś je docenił. ♥

      Usuń
  5. Ja właśnie piszę próbne maturki. Jest ciekawie.
    W związku z wizytami w szpitalu mam około 3 miesiące w plecy, więc... nie jest za ciekawie. Wszystkie moje plany legły w gruzach, ale tak to jest. Trzeba podnieść głowę i iść dalej. :)
    Oglądam seriale, pomimo pilnych przygotowań do matury. Wychodzę z założenia, że zawsze trzeba znaleźć czas na odpoczynek. :D
    Uwielbiam Twoje porównania, sama też tak często piszę/mówię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę powodzenia; nie ma co patrzeć w tył, trzeba walczyć. ;)
      To fakt, że odpoczynek jest potrzebny, ale chyba w klasie maturalnej nie mogłabym sobie pozwolić na seriale, w ogóle by mnie to zdołowało.
      Jej, dziękuję! <3

      Usuń
  6. Na studiach też można znaleźć duuużo wolnego czasu - ja w ten weekend nie robiłam prawie że nic jeśli chodzi o naukę, no poza narysowaniem czaszki z kolorowymi gałęziami jednej z tętnic szyjnych :P.
    I tak, też czuję święta. I długie spanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, zawsze to jakieś pocieszenie! ;P
      Już można zacząć odliczać! :D

      Usuń
  7. Czasami mam podobnie jak Ty - z jednej strony wydaje mi się, że kompletnie marnuję swoje wolne chwile na głupoty, zamiast zabrać się za coś konstruktywnego. Za coś, co pomoże zrealizować mi moje - często wyidealizowane - marzenia o przyszłości. A ja zamiast zrobić coś sensownego, wolę zasiąść przed laptopem, włączyć film czy serial i oglądać. Albo czytam książki, które nie wnoszą za wiele do mojego życia - ba, czasami uznaję je za beznadziejne. Ale i tak czytam. Albo zasiadam z moim wielkim tomiskiem poezji Mickiewicza i Petrarci (których jestem fanką, jakkolwiek dziwnie może to brzmieć) i czytam, najczęściej głośno. Zamiast tego mogłabym zrobić coś pożytecznego, ale nie. Bo właśnie to sprawia mi przyjemność. Dzięki temu dzień staje się trochę jaśniejszy. Teraz to widzę - bo patrzę na to z perspektywy czasu. Dobrze jest mieć szereg takich błahostek, które pomagają nam i sprawiają, że czujemy się lepiej. Nawet jeśli to tylko jakieś głupoty. :D
    Pozdrawiam.
    http://ladygiallo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Seriale nadrobisz po skończeniu studiów :D Ja teraz wkręciłam się w Hannibala :)

    aftermedlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponad sześć lat bez seriali? Co to za życie! :D
      Hannibal jest świetny, polecam! :)

      Usuń
    2. Wtrącę się.
      Jakie po skończeniu studiów. Sesja to najlepszy czas na seriale. True story. I moment, gdy musisz napisać pracę licencjacką. To też dobry czas na seriale. Każdy czas jest dobry na seriale.

      Usuń
    3. Stosik książek do wyuczenia i nie wiesz za co się zabrać? Zacznij od seriali! Smutne, ale tak bardzo prawdziwe. :D

      Usuń
  9. A ja chyba polecam naprawdę odpocząć w te święta. Myśląc o przyszłości nie można nigdy zapomnieć o tu i teraz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z rady skorzystam, bo co jak co, ale odpoczynek jest potrzebny, by później wrócić do wszystkiego z nowymi pokładami energii. ;)

      Usuń
    2. Myślę, ze w pewnym momencie nauczysz się podchodzić do tego trochę luźniej i traktować jak dobrą zabawę. :) No bo żeby nie mieć czasu na seriale? :P

      Usuń
    3. Czas na seriale zawsze się znajdzie! :D

      Usuń
    4. Tak! Nie wyobrażam sobie mojego życia bez seriali, choćby miał być to jeden odcinek na sto lat. ♥

      Usuń
  10. Od zawsze podobały mi się tak jedno-, dwukolorowo ozdobione choinki, bo u mnie jest pomieszane z poplątanym - wszystkie kolory tęczy i więcej. Ale hej, nie ma świątecznej atmosfery, bo nie ma śniegu...
    A "Supernatural" nigdy nie oglądałam i w ogóle nie mam ochoty na ten serial :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo Supernatural to coś, bez czego moje życie byłoby zupełnie inne! :P

      Usuń
  11. Telewizor od zawsze był mi obcy aż do momentu, gdy nie zamieszkałam w Stanach i nie zatopiłam się w Bones, NCIS, CSI LA, the Mentalist, Storage wars, Once upon a time, Pawn stars, Duck dynasty, etc. :-D

    Co do świąt i innych długich "wakacji" - nie lubię. Zawsze mnie to rozleniwia do tego stopnia, że potem przez miesiąc muszę wychodzić z szoku, że już czas od nowa działać na najwyższych obrotach.

    Podziwiam Twoje samozaparcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telewizji to ja generalnie nie oglądam, seriale to głównie w internecie znajduję. ;)
      Ojej, faktycznie coś w tym jest, że nadmiar wolnego zamiast pomagać i dać chwilę do naładowania baterii, tylko pogarsza całą sprawę i wyprowadza z rytmu.

      Usuń
  12. Też mam tak z planami, że ich snucie kończy się na... ich snuciu? Nie działam, choć i tak podjęcie przeze mnie studiów na kierunku, który wymaga ode mnie jako takiej wiedzy z biologii i chemii (a jej nie posiadałam i nadal nie posiadam) był wielkim krokiem naprzód. :) Ciesz się chwilą z mamą i odpoczynkiem, na rozmyślanie o przyszłości będzie jeszcze czas, choć jak widzę masz już jakiś zarys (medycyna, tak?) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Tak, mam nadzieję na medycynę, choć co będzie czas pokaże. :)

      Usuń