13 września 2013

No.14 Friday the 13th

Krótki poradnik: Jak przeżyć piątek trzynastego?
  1. Potakuj grzecznie - nieważne, jak bardzo nie rozumiesz motywu - gdy wychowawczyni zapala świeczkę na lekcji, chcąc oddać hołd uwięzionym jakieś siedemset lat wcześniej templariuszom. Potakuj dalej, gdy widzisz na biurku kilkukilogramową paczkę podgrzewaczy i zdajesz sobie sprawę, że widocznie codziennie będzie czczona czyjaś pamięć. Pal sześć na zakaz stosowania otwartego ognia w pomieszczeniach.
  2. Wytrzymaj bez śmiechu zastępstwo z profesorem od fizyki, który tłumaczy swobodne opadanie ciał. A teraz - Jezu, jaki czad! - narysujemy budynek, z którego skoczy se jakiś samobójca. Ten se skacze na głowę, a ten tutaj... o, tutaj... będzie skakał se w poziomie. No i ten w poziomie będzie aż trzy razy wolniej spadał. Co nie zmienia faktu, że i tak byście się zabili. Czad, nie? Spróbuj zrozumieć klasę, która ma z nim fizykę na co dzień i musi wynieść coś od człowieka, który tematem cieszy się tak, jak kilkuletni chłopiec nową zabawką. To nie fikcja literacka, to rzeczywistość.
  3. Módl się do Boga, w którego nie wierzysz, by polonistka nie zapytała Cię z lektury, której za cholerę nie potrafisz streścić.
  4. Egzystuj w samotności na przerwach, gdy koleżance z gimnazjum, która zawsze z Tobą siedzi w ławce, nie chce się ruszyć tyłka z domu. Nie gadaj do nikogo, nie szukaj tematów, olej poznawanie ludzi. Nie marnuj bezcennej many.
  5. Wpisuj ważne informacje do kalendarza, którego i tak zapominasz otworzyć w domu. Dostawaj palpitacji serca na słowo kartkówka przy dzisiejszej dacie.
  6. Opatul się w bluzę i siedź jak odludek na przerwach, starając się nie tracić zgromadzonego ciepła. Mów każdemu, jak bardzo Ci zimno, bo oni nie odczuwają zmiany temperatur.

Punkt siódmy: po szkole nie wychodź z domu. Te autobusy tylko czekają, by Cię rozjechać.

16 komentarzy:

  1. W takim razie naprawdę masz nietypową szkołę :D. U mnie przeważająca większość nauczycieli mówi, jakby zaraz miała zasnąć zamiast cieszyć z własnego przedmiotu, a nawiedzona jest tylko pani od przedsiębiorczości, ale może to kompleks bycia nauczycielką śmieciowego przedmiotu.

    Pamiętam, że w pierwszym semestrze liceum też nie paliłam się do spędzania czasu z moją klasą, bo wciąż spotykałam się z ludźmi z gimnazjum, ale potem jakoś kontakty z tamtymi się rozeszły. Zatem teraz się odwróciło i większość imprez, wyjazdy wakacyjne i w czasie ferii spędzam z ekipą, której większość stanowią osoby z mojej klasy. Może i Ty się do nich przekonasz? Warto się z nimi lepiej zapoznać, choćby po to, by mieć do kogo zwrócić się po skany czy cokolwiek :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, to tylko jeden taki nauczyciel - reszta wykłada równie ciekawie, jak w programie pod tytułem Jak rośnie trawa. Chociaż nie, może z historii i biologii jest w miarę. Z chemii też da się przeżyć, więc przynajmniej przez trzy lata będę mogła się faktycznie uczyć przedmiotów, na których mi zależy.

      A to nie, mam na tyle ogarniętą grupę, że wszystkie ksera wrzucają na fejsbuka, więc tragedii nie ma. :D A to w sumie nie tyle niechęć do poznawania, co świadomość nieprzyjęcia do grupki. Wszak każdy ma kogoś, z kim siedzi w ławce i się z nim w miarę przyjaźni - ciężko dojść do pary, mieć o czym porozmawiać z dwiema osobami, które prowadzą konwersację na sobie tylko znane tematy...

      Usuń
  2. Świetnie napisany post! Naprawdę ubawiłam się czytając go, takk lekko i z taka ironią, że podnoszę obie łapki, by pokazać jak bardzo go lubię.

    Zazdroszczę Ci gościa od fizyki ;d. Swego czasu i ja miałam podobnego, który mówiąc "pytanie do całej klasy odpowiada... Iza" pokazywał na mnie niemal na każdej lekcji. Tortura dla człowieka, który ledwo zna 3 prawa Newtona.

    P.S.
    po cholerę zakaz korzystania z ognia, kobiecina ma łeb na karku. A jaka inwencja? Poznasz wszystkie ważne rocznice a potem się nam nimi pochwal ;)).

    P.S.S.
    nie, nie,nie, ja się wcale nie śmieje ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to tylko zastępstwo; niestety/na szczęście już raczej nie będę miała okazji go spotkać.

      Spoko, spoko, śmiech to zdrowie! :D

      Usuń
  3. I ósmy punkt: strzeż się buraków! xd
    Rzeczony pan od fizyki bardzo przypomina mi byłego nauczyciela mojej kuzynki, który z zamiłowaniem "wyrzucał przez okno" jedną ze swoich uczennic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, od dziś omijam pola z burakami szerokim łukiem, seriously. Wolę się uczyć na błędach innych. :D

      Usuń
    2. Twój nos Ci za to podziękuje :D

      Usuń
    3. Ma u mnie dług wdzięczności.

      Usuń
  4. Przeczytałam wszystkie wpisy, ale jestem głupia i w zasadzie nie wiem co Ci napisać. Najpierw za dużo rzeczy tłoczyło mi się w głowie, teraz nie mogę przypomnieć sobie żadnej myśli, którą miałam po przeczytaniu któregoś z postów.
    Ciekawie piszesz o zwykłych rzeczach, lubię blogi tego typu.
    Przepraszam, naprawdę nie wiem co jeszcze napisać...

    Kojarzysz mi się z kimś... Twój styl, zamiłowanie do medycyny... czy ja kiedyś nie czytałam jakiegoś Twojego bloga?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pan od fizyki jest bardzo ciekawy :D Nas fizyki uczy również bardzo pocieszna osoba. Widać fizycy tak mają

      Usuń
    2. Hm, no, dziękuję, też nie wiem, co napisać. c;
      Tam zaraz zamiłowanie do medycyny - ciche marzenie, nic więcej. Leniwa jestem, by w realizować się na bieżąco. ;P
      NIEE. NIE WSZYSCY FIZYCY TAK MAJĄ. Normalnie mam fizykę z dyrektorem. NIE, TO NA PEWNO NIE TO. ._.

      Usuń
    3. Czytałaś wszystko? O.o
      Mi by się nie chciało czytać całości tych głupot, podziwiam. ;D

      Usuń
    4. Zawsze trzeba sobie znaleźć jakieś zajęcie, jak ma się stos zadań z matmy xD Czytało się bardzo lekko, nawet nie zauważyłam, jak było po wszystkim ;)

      Usuń
    5. A, syndrom nagłego przypływu wolnego czasu przy stosie zadania domowego. Znam to.

      Usuń
  5. Ej, ale taka fizyka to zabawna musi być! :D
    Ja mam już na wieszaku grubszą kurtkę jesienno-zimową, a nie jesienną po prostu, bo zimno jak ch... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komiczna, zwłaszcza że nie do końca wiesz, co jest żartem, a co na serio... :D
      A ja się pochwalę, że kaloryfery właśnie wczoraj ruszyły. Co nie zmienia faktu, że i tak zimno jak cholera...

      Usuń