25 sierpnia 2013

No.11 Body and mind

Jak powiadają, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Jak przez pierwszy miesiąc wakacji narzekałam niemiłosiernie na brak atrakcji, tak sierpień okazał się miłą odskocznią od ciągłej nudy. Nie warto przytaczać wydarzeń z wyjazdów, bo w rzeczywistości nie było w nich nic specjalnie ekstrawaganckiego, co byłoby warte uwagi. Wyniosłam z nich jednak parę wartości i umiejętności, którymi będę szarżować jak tylko się da - dla szpanu, rzecz jasna; jakoś trzeba zabłysnąć w towarzystwie, niekoniecznie wykorzystując w tym celu brokat. Do rzeczy, do rzeczy - umiem jeździć na koniu! Machnąć ręką, że koń mnie nie słuchał i zostawał w tyle; że w ostatni dzień dowiedziałam się, jak tym bydlakiem ruszyć - jak będzie apokalipsa i elektryczność padnie, nie będę chodziła pieszo!
Przy okazji siedzenia na koniu (to sformułowanie odnoszone do mojej osoby nadal mnie zaskakuje), mogłam odkryć aspekt związany z moimi dysfunkcjami alergicznymi. Zapewne dostałam uczulenia na to nieszczęsne zwierzę, gdyż uda, nadgarstki i stopy(?) mam przyozdobione piękną wysypką, która swędzi niemiłosiernie, a ja, głupia, dałam się uwieść alergenom i za cholerę nie mogę przestać tego drapać. Efekt znany - w pierwszy dzień szkoły nie będzie szału w krótkich spodenkach i podrywu na nogi.
Na poważnie (czasem muszę być poważna, by sprawiać dobre wrażenie), oglądam swoje ciało i nie podobam się sobie. Tu jakiś niedobór witamin, tu jakiegoś makroelementu, tu masy mięśniowej. Moim marzeniem jest jedzenie pięciu owoców lub warzyw dziennie i regularna, poranna gimnastyka - chociażby parę brzuszków, przysiadów; o joggingu raczej nie warto wspominać. Mam szesnaście lat; jest to wiek, w którym człowiek jest najbardziej efektywny fizycznie, a ja męczę się po przebiegnięciu tych pięćdziesięciu metrów do świateł na przejściu dla pieszych. I to nie z powodu masy, bo ważę może z 50 kilogramów na prawie 170 centymetrów wzrostu; całkowity brak kondycji i chęci do zmiany.
Cała energia musi widocznie iść do mózgu. Rozwiązuję maniakalnie sudoku, dostaję palpitacji serca na myśl, że już za tydzień będę się mogła zacząć uczyć bez dezaprobatycznych spojrzeń rodzicielki (Chyba jaja sobie robisz, że się uczysz biologii w wakacje?!), na obozie nauczono mnie rozwiązywać kostkę rubika i teraz całymi dniami siedzę i męczę materiał. Teoria o złotym środku kłamie.


18 komentarzy:

  1. Sudoku. Sudoku jest najlepsze na wykładach lub ćwiczeniach, polecam.
    Cieszę się, że koniec wakacji był udany - mimo wysypki. Swoją drogą w Chorwacji też dostałam wysypki, bo słońce. Słońce i ja nie jesteśmy w zażyłych stosunkach i obraża się na mnie ilekroć powiem "kocham zimę" i często daje mi wysypki. No ten.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo to wiesz, jak jest:
      Ja: Lubię sobie pochodzić w krótkich spodniach.
      Organizm: I don't think so.
      Misternie uknuty plan.

      Usuń
    2. Ja mam to samo.
      Ogólnie mój organizm przewidział, że jako dziewczynka może będę chciała chodzić w spódniczkach i klapeczkach. Z a p o m n i j. Mam lewą nogę chudszą od prawej i stopę krótszą i chudszą - nie każde spodnie mi wejdą na nogi, a buty spadają ze stopy :like:

      Usuń
    3. Wolałabym nie, w sumie.

      Usuń
  2. U mnie także sierpień był ciekawszy od lipca. Konie są świetne, musisz to przyznać! Ale znowu nauczenie się na nich jeździć, to nie grahamka z masłem. Sama mam teraz przerwę od jazdy konnej, ale na pewno do tego kiedyś wrócę.
    Moja kondycja również pozostawia wiele do życzenia, ale chyba znalazłam coś dla siebie i są to rolki. Może też spróbujesz?
    Człowieku, jak Ty mało ważysz! Musisz być bardzo szczuplutka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konie są świetne dopóki nie mam styczności z ich sierścią... c;
      Miałam kiedyś rolki, ale w centrum miasta jest to idea raczej nierealna - niedawno mieliśmy jakieś problemy z wykopanymi niedopałami z II wś, więc przy okazji kanalizację zaczęli robić... WSZĘDZIE. Dużo łatwiej poruszać się po koparkach niż chodniku.
      Wiem, od urodzenia mam niedowagę i omijam wszelkie liczenie BMI szerokim łukiem. :C

      Usuń
  3. No, nareszcie dodaję komentarz i blog do linków.
    Jak Ci już wspominałam, trafiłam na Twój pamiętnik przez ocenę Elektrowni, coś dobrego z tego wyszło. Przeczytałam wszystkie notki, potem o nim zapomniałam i dopiero przy okazji wywiadu z Tobą tutaj wróciłam i postanowiłam wszystko uporządkować.
    Zgadzam się, w moim przypadku sierpień też bije na głowę lipiec. Chociaż pewnie tylko dlatego, że byłam na obozie - do obozu było w miarę, chociaż nie chciało mi się jechać, na obozie było cudnie, a po obozie znowu miałam doła i tęskniłam za obozem. A teraz przeraża mnie wizja roku szkolnego.
    Konie są cuuuudowne <3
    A co do kondycji - ja mam taką średnią, nie narzekam, ale mogła by być lepsza. Na treningu po dwóch, trzech dwuminutowych walkach jestem nie tyle wykończona, co nie mogę złapać tchu. Ale kiedy odpocznę chwilkę to jest okej.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny post ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, już lecę ucałować Elektrownię, podduszając ją drugą ręką. Mimo wszystko miło mi, że się blogiem zainteresowałaś, zawsze jedna więcej osoba, której mogę zniszczyć psychikę (YES! PLAN IDZIE DOBRZE!).
      Pocieszę Cię, że tak jest zawsze - przed nie chcę, w czasie chcę dłużej, po cholera, już po wszystkim. Ja tak mam w każdy weekend w ciągu roku szkolnego. c;
      Co trenujesz? Judo? I ty narzekasz na brak kondycji? Przynajmniej coś robisz! Ja tam uprawiam opierdaling doskonaling, a jedyna aktywność to spacer, ewentualnie spacer rowerem, bo jestem za skąpa na bilet autobusowy, więc NIE, nie pobijesz mnie. ;>

      Usuń
  4. Brak kondycji? Co roku sobie mówię 'Ogarnij się dziewczyno i trochę poćwicz', ale głównie kończy się na kolejnej czekoladzie, a nie biegu. Na wfie też jakoś znajduje się tyle powodów, dla których warto porzucić kolejne ćwiczenia.
    Co do alergii - moja na króliki to czysty horror. Do dziś mi się po nocach śni dermatolog, który macha mi przed twarzą jakimś piekielnym urządzeniem do wymrażania paskudztw na skórze. Chyba znam Twój ból.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekolada to jeden z trzech cudów ludzkości; nawet przed świeżym chlebem i masłem - nic dziwnego, że wygrywa walkę z biegiem.
      W końcu ktoś, kto rozumie z czym wiążą się alergie skórne! Dermatolodzy są źli, już wolę dentystów.

      Usuń
  5. To ja się pochwalę, że u mnie wszystkie 3 miesiące wakacji były zajebiste, ani razu nie narzekałam na nudę, ale pewnie oceniam dzień przed zachodem słońca, bo jeszcze część września mi pozostała (TAK JEST, CHOCIAŻ TO xD), ale co tam.
    A wiesz co? Moim zdaniem to czy się sobie podobamy zależy też w dużej mierze od tego, w jakim towarzystwie się obracamy. W gimnazjum miałam ze sobą jakieś dziwne problemy, teraz pukam się w czoło i dociera do mnie, że musiałam mieć nie po kolei w głowie (wciąż nie mam jakoś szczególnie poukładane, ale pod tym względem jest chociaż ok). Niemniej wszystko można zmienić, tylko często motywacji brak, skądś to znam! Ale do biegania zmotywować mnie może tylko stojący na przystanku autobus, gotowy do startu przed moim przybyciem na niego. Zawsze wolałam gimnastykę i rozciąganie niż jakieś naprawdę ruchowe rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty idź się schowaj z trzema miesiącami wakacji. xD
      Wiesz, to nie kwestia mam krzywy nos, więc go zoperuję, tylko faktyczne bugi związane z niedoborem owoców, warzyw i ruchu, do czego, cholera, potrzeba tej nieszczęsnej motywacji. Ale... no, tak mi dobrze na tym łóżku, cieplutko, po co wychodzić z domu...?

      Usuń
  6. Z motywacją mam tak samo, niby jestem szczupła i wysoka, ale chciałabym się ruszać i zdrowo odżywiać, tylko mi się nie chce. A co do biegania, czy gimnastyki to gdyby dało się to robić, jednocześnie czytając książkę było by prościej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, zdecydowanie jestem za - każda przeczytana strona = +10 do spalonych kalorii. c;

      Usuń
  7. Szybko odpowiem na Twój komentarz u mnie :D
    Ja się trochę nad biol-chemem zastanawiałam, gdy nadszedł mój czas (co za ciekawe stwierdzenie :D), bo biologię lubię, chemia też nie najgorsza moim zdaniem. No ale pasjonat historii ze mnie - co się będę w świat medycyny pchała. Ale mam znajomych na tym profilu i to w nie najgorszej szkole, więc co nieco mogę powiedzieć. Wszyscy straszą, że to najcięższy profil (chyba tak zresztą jest), ale wyczytała, że lubisz biologię, no to co się przejmujesz? Mnie straszyli 'Liceum to zło! Nie dasz sobie rady!' a tu proszę, gładko poszło. Co do ocen, to fakt, człowiek trochę spada, ale aż tak drastyczne to to nie jest (no może w moim przypadku spaść z 6 na 3, jeśli idzie o biologię, to jednak trochę wstyd). Ale jak to mówią, dla chcącego nic trudnego. Jak już minie pierwszy rok, to gwarantuję, że będziesz się śmiać z własnych obaw.
    Btw - Dean w avatarze! Znaczy Jensen. Znaczy Dean. O Jezu - po prostu uwielbiam Twój avatar, o! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że już w październiku pośmiejemy się razem. :D
      Powiem nieskromnie, że też go uwielbiam. c;

      Usuń