21 lipca 2017

Siostro, basen!

To nie tak, że zapomniałam. Po prostu miało być jutro, po kolokwium, po zaliczeniu, po sesji - i w tenże sposób minął kolejny semestr ot, tak, jakby to było kilka dni. Zaginanie czasu to drugie imię medycyny. Każda minuta wykładu (nie żebym chodziła, ekhem) ciągnie się godzinami, a każde ćwiczenie, na które przychodzisz głodny wydłuża się wykładniczo i wprost proporcjonalnie do ilości uwalnianych soków żołądkowych. Natomiast, gdy przypadkiem zdarza się, że masz wolny dzień, kolokwium za trzy dni czy egzamin za dwa tygodnie: pyk, i nagle jest noc, choć dajesz sobie głowę uciąć, że przed chwilą była szósta nad ranem, pyk, i nagle siedzisz z długopisem w ręce nad kartką papieru, która niby jest w języku polskim, ale tak jakby nie była. Pyk, i nagle są wakacje, chociaż dopiero co zawoziłeś dokumenty na uczelnię, przeżywałeś swoją pierwszą anatomię, pierwsze kroki na uczelni, pierwszą sesję.

Gdy za młodu narzekałam na to, jak czas szybko leci, zaraz dostawałam reprymendę - nie narzekaj, czas szybko leci dopiero po dwudziestce. A tam, gadanie, przecież widzę, jak jest. Tymczasem, niech mnie, faktycznie jest w tym sporo prawdy; nawet nie zauważę, gdy mi się studia skończą. W końcu żaden z dwudziestu lat, które dotąd przeżyłam nie minął tak szybko, jak pierwszy rok, a nie łudzę się, że będzie lepiej. O matko, jak to dołująco brzmi!

A gdyby chociaż szła za tym jakaś dorosłość, to na złość nie wychodzi zza krzaków. Ja nie wiem, jak zrobią z nas lekarzy, bo póki co tego nie widzę - a praktyki wakacyjne tylko utwierdzają w przekonaniu, jak daleko nam do mety. Poważne studia, medycyna, mówili. A gdzie tam, mam wrażenie, że ludzie z polibudy nie dość, że są dojrzalsi, to jeszcze będąc na tym samym etapie kształcenia, co my, wiedzą i umieją tysiąc razy więcej i to przydatniejszych(!) rzeczy. A to ja może panu guzki na kości ramiennej opiszę, chce pan? (Tak naprawdę to kłamstwo, nikt już tego nie pamięta.) Nosimy kolorowe zeszyciki, w których przez całe ćwiczenia rozwijamy się artystycznie (histologia? A to nie zajęcia artystyczne?), a gdy pacjent o odłączenie kroplówki, stoimy i świecimy oczami. Między uczelnią i szpitalem jest przepaść tak ogromna, jak między budowlanką a ekonomicznym - o cegle możesz wiedzieć wszystko, grać nią na giełdzie i znać wymiary każdej z osobna oraz całej palety, ale co z tego, gdy cały sęk w tym, by tę cegłę jakoś położyć. Niby coś świta o jakimś cemencie, ale z czym do ludzi. Co prawda, kroplówkę odłączyć już umiemy, ale to, że giermek wyczyści rycerzowi buty, nie oznacza, że wie, jak walczyć mieczem. A z tego, co słyszę z wyższych lat, długo jeszcze te buty poczyści.

Niemniej, póki co wątpliwości na bok i czas najwyższy korzystać z uroków letniego słońca, spania do obiadu, który ktoś inny nam ugotuje, czy też delektowania się tą niespotykaną od roku lekkością ducha. Bowiem, owszem, udało mi się zdać sesję letnią i bez wyrzutów sumienia zaplanowałam wrzesień - wierzcie, to było największe marzenie ostatnich kilku miesięcy!

A praktyki, cóż można rzec: kwalifikacja do mistrzostw ścielenia łóżek, noszenia kaczek i basenów, dwukrotny medalista w przewożeniu pacjentów, pierwsze miejsce w wyciąganiu wenflonów (wkładanie? Jakie wkładanie?) oraz absolutny mistrz świata w uciekaniu z oddziału, by popatrzeć sobie na ciekawsze rzeczy. Nieskromnie mówiąc, rzecz jasna.

A w międzyczasie były matury, wyniki matur i nawet pierwsze kilka list. Komu się w tym roku udało bądź dopiero jeszcze uda dołączyć do tego naszego mag... medycznego światka?

10 komentarzy:

  1. Też wenflony generalnie wyciągałam :D.
    Hah, a najgorsze jest to, że po II roku i teraz praktyki są jeszcze bardziej nudne i mniej efektywne... Koniec końców stwierdzam, że najwięcej nauczyłam się na pielęgniarskich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet ciekawe to życie studentki medycyny. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba czekać, aż zaczną się porządne praktyki, wtedy jest znaaaacznie ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. boze to jest tak prawdziwe, przynajmniej nie jestem jedyna.



    https://medycynawgkanarka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem na pierwszym roku i nie jest tak źle, bardziej się boję co będzie jak skończę studia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Praktyki studenckie już takie są. Nie ważne czy nosi się bluzy damskie medyczne czy ołówkową spódnicę przyuczenie do zawodu może być tylko przynoszeniem kaczki lub kawy :D Rzadko jest inaczej. Pomimo tego uważam, że praktyki są ważne. Można na spokojnie, od wewnątrz poznać specyfikę danego zawodu, obyć się z pacjentami/klientami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Studia medyczne są trudne,pracochłonne i czasochłonne. Podziwiam za wybór :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że się nie nudzisz. Fajnie, że jesteś zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam twoje wpisy, oczekuje na kolejne z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy wpis czekamy na kolejne, bloga przeglądam już jakiś czas i bardzo mi się podoba to jak wszystko opisujesz.

    OdpowiedzUsuń