8 grudnia 2013

No.22 Mama take this badge off of me

Dostałam na Mikołajki kalendarz z kotem Simona. Niby się ucieszyłam, bo jest to jeden z najbardziej epickich książkowych kalendarzy, jednak z drugiej strony mam już jeden z własnoręcznie zmienioną okładką na Hannibala, Superwholocka i z Thorem przy okazji, co już w ogóle podnosi jego zajebistość o 87520459 procent. Zwierzyłam się z tego mamie, a ona stwierdziła, że ten nowy mogę używać jako miejsce do zapisywania złotych myśli czy pamiętnik. I w tym momencie przypomniałam sobie, że coś takiego już było, że na początku 2013 faktycznie używałam jednego z nadprogramowych kalendarzy jako zeszyt do zapisków. Odnalazłam go. Kochani, mam przyjemność zaprezentować wam co poniektóre jego fragmenty. Tak jeszcze gwoli streszczenia i umieszczenia kontekstu - był to okres, kiedy uczyłam się na olimpiadę biologiczną i nie oglądałam jeszcze Supernatural, lecz kojarzyłam fabułę (moja przyjaciółka była fanem naber łan, so...).
Enjoy!
4 stycznia
Dalej nie mogę pojąć, jak to okno wypadło z drzwi... i jak nożyczki zmieniły liczbę na pojedynczą. 
5 stycznia
[...] Chyba rzeczywiście trzeba kupić te tabletki na mózg. Ale mnie nie stać. Trudno, będę dalej latała ze źle złożoną czachą, aż ktoś z litości sfinansuje mi leki. Albo wbije tasaka w łeb. Nevermind. 
6 stycznia
W końcu odkryłam w sobie talent. Talent do niesamowitego opierdzielania się i odkładania wszystkiego na potem. 
11 stycznia
[Odnośnie napisanego drugiego etapu olimpiady biologicznej] Castielu, mój ty archaniele (sic!) najdroższy, najpiękniejszy, najprzystojniejszy [...] pomieszaj tam kadrze oceniającej, bym przeszła, a imię Twe zawsze podczas porannego pacierza będę wymawiać! [Nie muszę dodawać, że jestem ateistką?]
13 stycznia
[Odnośnie pozytywnych aspektów biwaku harcerskiego w Krakowie] Umiem kupować bilety w tramwaju. Jechałam tramwajem. Jechałam tramwajem tyle razy, że już przestał mnie jarać. 
14 stycznia
- Te wszystkie tabletki zniszczą mi żołądek.

- Dlatego właśnie weź jeszcze te tabletki na nieniszczenie żołądka.    
16 stycznia 
Cukierki z 2007? E tam, dobre są - ideologia kolegi z klasy przytoczona bez tych wszystkich "kurw" i "pierdolów".
17 stycznia
[Po długim i mądrym(!) wywodzie na temat religii] To tak jeszcze, w ramach pointy, zapuszczę pentagrama. 
18 stycznia
[O urodzinach koleżanki] Nie ogarniam, co my robimy ze swoim życiem. Bo co robią ludzie na normalnej imprezie? Bawią się, tańczą, rozwalają dom. A my? Oglądamy Zmierzch,  jakieś pornole, coś o gejach [...] Co ja tu robię [...]? A może miałam sprzątać...? 
28 stycznia
Castiel! Dziękuję, spełniłeś swą rolę, jestem Ci niesamowicie wdzięczna. Dzięki Tobie zostałam finalistką z biologii. Stary, kocham Cię.
[Wcześniej o obietnicy uczenia się na kolejny etap "od jutra"] Chyba dopiszę sobie coś do postanowień noworocznych. Bo przecież muszę mieć co robić, gdy nie będę robić tego, co mam robić, nie?

I tym pozytywnym akcentem kończę ten bezsensowny wywód. To nie to, bym nie chciała przytoczyć tego więcej; po prostu później już mi się nie chciało kontynuować zapisków, poza tym omijałam te zbyt mocno traktujące o religii (styczeń był okresem pewnej burzy w szkole, która u mnie, jako postronnego obserwatora życia katolickiego, wywołała lekkie oburzenie), jak również te, których nie da się zrozumieć, nie znając mojego otoczenia. Ach, i chcę tylko zaznaczyć, że pierwszy i drugi stycznia były pisane na poważnie - później... no, coś poszło nie tak. 
A kalendarz z kotem wykorzystam na swoje sny. Bo, patrząc wyżej, pamiętnik chyba robiłam źle.

6 komentarzy:

  1. Ja mam mnóstwo takich kalendarzy i żadnego jeszcze nie używałam zgodnie z jego przeznaczeniem. W jednym jest moja nieszczęsna Kicia, reszta to inne opowiadania, często pierdylion słabych początków, które umierały po dziesięciu stronach. No i jeszcze jeden, dziennik snów. To był całkiem niezły pomysł, żeby go założyć, chociaż jak dotąd miałam okazję zapisać w nim dopiero trzy sny.

    A pamiętnik też miałam swego czasu, ale nazwałam go w końcu bzdurnikiem-bazgrajnikiem, bo było tam dużo głupoty i dużo głupich rysunków. Chciałam kiedyś prowadzić porządny, ale cóż, nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak gratuluję tych dziesięciu stron - u mnie na 375 dni znalazł się jeden króciutki zalążek zalążka opowiadania. Ta motywacja.
      O, a z tym dziennikiem snów może nie będzie jakoś tragicznie, skoro nie tylko ja takowy będę prowadzić. <3

      Znaaam to: chciałam prowadzić porządny pamiętnik. Jak na załączonym obrazku widać, dokładnie - nie wyszło.

      Usuń
  2. Och, nie napisałam, że mam gotową opinię odnośnie strony technicznej, a jedynie ocenione pierwsze posty (oraz cały blok pierwszy). Oczywiście, mogę podesłać Ci tekst, ale nie wiem, czy to cokolwiek Ci da - zawsze w pamiętnikach, przy komentowaniu postów, jedynie wyrażałam własne zdanie, co do poruszonego tematu.
    Zaś, co się tyczy technicznej strony tekstu, z chęcią przedstawię moje dotychczasowe spostrzeżenia poniżej:
    Posty publikujesz bardzo krótkie i w zasadzie nie byłoby w tym nic złego, gdybyś jednocześnie tak bardzo nie skracała poruszanych tematów. Sprawia to lekkie wrażenie, iż nie masz pomysłu na rozwinięcie zagadnienia (a przecież interesujesz się medycyną). Przyznam, iż spodziewałam się wyraźniejszego zagłębienia w dziedzinę medycyny, aniżeli tylko napomknięcia o drobnych codziennych sytuacjach z nią związanych. Trochę szkoda, bo gdybyś przedstawiła leczenie jako swoją pasję, a przynajmniej zainteresowanie, myślę, że posty stałyby się znacznie ciekawsze. Może jakieś sprawozdanie? Artykuł? To mogłoby zrobić wrażenie, a jednocześnie wzbudzić zainteresowanie. Jeśli masz do powiedzenia coś więcej, niż tylko "dentystka nie miała rękawiczek", dlaczego tego nie wykorzystasz?
    Następnie - słownictwo i nazewnictwo. Przydałoby się od czasu do czasu zastosować fachową terminologię (oczywiście, gdy zna się jej właściwe znaczenie), choć nie na tyle rozbudowaną, by czytelnik nie zrozumiał ani słowa - a jeśli już, to warto by było dołączyć krótkie wyjaśnienie. Wiadomo, że wypisywanie łacińskich kilkuczłonowych nazw przyprawiłoby czytelników o zawrót głowy, ale nie o tym mowa. Istnieje wiele dziedzin medycyny, o których większość ludzi nie ma nawet pojęcia, a jeśli ma, to wielce ograniczone. Myślę, że Twój blog, mimo charakteru pamiętnikowego, mógłby stanowić również źródło ciekawych informacji.
    Co zaś się tyczy stylu, jakim się posługujesz - z pewnością dawka ironii, którą częstujesz czytelnika, ma swoje słuszne podłoże (wziąwszy pod uwagę działanie naszej kochanej polskiej Służby Zdrowia). Jest również typowa dla Polaków. To dobre posunięcie, nasi bloggerzy z pewnością docenią takie podejście do sprawy. Da się zauważyć, że Polacy bardzo chełpią się swoim poczuciem humoru; właściwie nic w tym dziwnego, jest dość interesujące. Tak czy owak, podoba mi się Twój sposób na dosadne przekazanie swojego zdania/przemyśleń. Można powiedzieć, że kryje się za tym przekaz podprogowy. Sam ton wypowiedzi nakazuje nam takie, a nie inne myślenie. Całkiem zgrabna manipulacja słowem.
    Fakt pozostaje jednakże faktem, że nieraz treści postów były całkiem wyprane z entuzjazmu, a wręcz odnosiłam wrażenie, jakbyś miała zaraz umrzeć przed komputerem. Nie znam Cię, by orzec, czy to Twoje usposobienie, lecz powiem tyle: trochę więcej życia. Nie chodzi o to, by tekst wręcz ociekał tęczą, ale klimat typu zombie z pewnością nie pomoże w zachęcaniu ludzi do lektury. Oczywiście, mówię tu tylko o poszczególnych postach, nie o ogóle.

    To chyba byłoby na tyle. Już teraz widzę, że najprawdopodobniej nie dałabym rady więcej z siebie wydusić. Chyba nie nadaję się do pamiętników. Sama nigdy nie potrafiłam takowych prowadzić. Nie moja działka.

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    Ps. Przepraszam za wszelkie ewentualne błędy w powyższym tekście, ale pulsujący ból rozsadza mi czaszkę od środka i ledwo się skupiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ bardzo dziękuję, naprawdę to doceniam. :)

      Usuń
  3. Anioł Castiel zawsze modlitw wysłucha (Dean prays to Castiel to get his feathery ass down here :D)!
    I wychodzi na to, że jedynie ja kalendarzy używam tylko i wyłącznie według ich przeznaczenia. Mało kreatywnie, ale co poradzić xd
    6 stycznia - przełomowy dzień, wspaniałe odkrycie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jeden z objawów normalności, to dobrze, bardzo dobrze! :D
      Ach, i dziękuję, to moja domena. <3

      Usuń