21 lipca 2014

No.38 Lucky beggar

Wszystko zaczęło się od tego, że zdecydowałam usiąść w autobusie - jak zazwyczaj tego nie robię, zestresowana w związku z przykrymi doświadczeniami z ustępowaniem miejsca starszym (bo jak tu nie poczuć się głupio, gdy taki staruszek, któremu chcesz oddać siedzenie, zapiera się rękami i nogami, byle tylko nie skorzystać; a nadal siedzieć to już nie wypada), tak tym razem, stwierdziwszy, że jest na tyle wolny autobus, że stojąc, z pewnością zwrócę na siebie uwagę, usiadłam. Nie mogło z tego wyjść nic dobrego, bo tak się złożyło, że niefortunnie znalazłam miejsce tyłem do kierunku jazdy (cześć, to moja choroba lokomocyjna, chorobo, przywitaj się z innymi). Gorzej, gdy ostatecznie doszłam do wniosku, że te kilka przystanków przeboleję i już nie ma co wstawać - i w tym momencie pojawia się Pasażerka.

11 lipca 2014

No.37 More, more unexpected things

Wróciłam z Dalmacji i póki co uczciwie się lenię (do czego przyznałam sobie pełne prawo po tym, jak wniosłam do domu, rozpakowałam i poprałam cały bagaż, by choć trochę doprowadzić zaniedbaną chałupę do jako-takiego porządku). Zaczęłam doceniać nasz cudny polski klimat, bo to osiemnaście stopni z deszczem jest niemalże jak ukojenie po ponad trzydziestostopniowych upałach - nie mam pojęcia, jak ludność śródziemnomorska jest w stanie żyć, a tym bardziej pracować w takich warunkach; nawet dojście do toalety wymagało ode mnie nie lada wysiłku, nie ma co wspominać o nieco ambitniejszych zajęciach (człowiek nawet w wodzie się pocił!).